Ale zabolało! Nowacka "odpowiada" Prezydentowi w kwestii "edukacji zdrowotnej"

Sypie się plan "edukacji zdrowotnej" forsowany przez ministrę Nowacką. Coraz więcej rodziców wypisuje swoje dzieci z tego, rzekomo dobrowolnego (gdyby tak było to dzieci byłyby zapisywane, a nie wypisywane) przedmiotu. Gdy dokonała tego wczoraj dokonała tego Para Prezydencka, Barbarze Nowackiej puściły nerwy. Bezczelnie zarzuciła Prezydentowi Karolowi Nawrockiemu, ze ten... nie czyta dokumentów.
"Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody. Szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku do kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja", wyliczył Prezydent powody wypisania dziecka.
Nowacka postanowiła skomentować decyzję głowy państwa. W swoim zadufaniu myślała zapewne, że jest złośliwa, merytoryczna, ale zarazem złośliwa. Całość wpisu ministry jest jednak żałosna, podobnie jak wprowadzane przez nią i jej wiceministry - "reformy oświatowe"
"Panie Prezydencie. Zanim się wypisze, zawetuje, podpisze lub oburzy, naprawdę, warto czytać dokumenty! W tym przypadku konkretnie – należałoby przeczytać podstawę programową do Edukacji Zdrowotnej", napisała na swoim profilu Nowacka, dodając zarazem, że prezydent w szczególny sposób powinien "dbać o zdrowie dzieci i zaufanie społeczne do nauczycieli, którzy mądrze i wrażliwie przekazują wiedzę". Nowacka stwierdziła "wiedza tym na temat przeciwdziałania uzależnieniom, profilaktyki, ruchu, zdrowia psychicznego oraz budowania relacji, szacunku do drugiej osoby – o tym jest też ten przedmiot – przyda się każdemu".
Z pewnością tak, tylko po co wtłaczać przy tym lewacką, genderową politgramotę? A może to tylko właśnie o tę politgramotę, obudowaną (jak sądzi resort Nowackiej - inteligentnie) o inne treści?
Zupełnie natomiast kuriozalny jest zarzut Nowackiej, że Prezydent Karol Nawrocki czegoś "nie przeczytał". Jak na osobę systematycznie ograniczającą liczbę lektur szkolnych to "bardzo wiarygodny argument". Taki, chciałoby się powiedzieć, na poziomie ministry. I na poziomie jej lektur (jeżeli takie ma).
Źródło: Republika, x.com, dorzeczy.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze

Skurkiewicz ostrzega: Każde zagrożenie Polski spotka się z reakcją siłową

Ale zabolało! Nowacka "odpowiada" Prezydentowi w kwestii "edukacji zdrowotnej"

Estończycy wściekli na Kreml za kolejne prowokacje. Świat czeka na reakcję Trumpa
