Gościem Adriana Stankowskiego w programie Telewizji Republika ,,Republika po południu\'\' był Piotr Nisztor. W programie opowiedział o tym jak funkcjonował ,,gang przebierańców\'\' – ,,To były osoby, które przedstawiały się jako pracownicy służb, CBA. Przez dwa lata prowadziły proceder, który polegał na tym, że przychodzili do biznesmenów, którzy mieli problemy ze służbami czy prokuraturą, i oferowali im pomoc. Legitymowali się dokumentami. Okazało się, że nie mieli z żadną agencją nic wspólnego\'\' - powiedział w programie.
– To były osoby, które przedstawiały się jako pracownicy służb, CBA. Przez dwa lata prowadziły proceder, który polegał na tym, że przychodzili do biznesmenów, którzy mieli problemy ze służbami czy prokuraturą, i oferowali im pomoc. Legitymowali się dokumentami. Okazało się, że nie mieli z żadną agencją nic wspólnego. Po styczniowych zatrzymaniach wszyscy się zastanawiali jak doszło do tego, że przypadkowe osoby zakręciły się przy ważnych personach w Polsce. Tymi, którzy mieli uwiarygadniać tych gangsterów to Andrzej K. i Piotr K. – jeden z nich to ówczesny prokurator generalny, minister sprawiedliwości.
– Dla mnie to ogromne zaskoczenie. Ktoś, kto jest szefem wszystkich prokuratorów, okazuje się, że wchodzi we współpracę z gangsterami. To ludzie, którzy powinni być czyści jak łza. Obydwaj zatrzymani prawnicy zarabiali ryczałtowo 20 tys. plus VAT.
– Cały proceder był bardziej skomplikowany i nastawiony na coś zupełnie innego. Jeden z prawników rekomendował do pracy dwóch fałszywych agentów. Dzięki jego rekomendacji, biznesmen doszedł do wniosku, że warto zatrudnić agentów ABW. Zaczęli gdzieś w tej firmie funkcjonować. Następny etap zakładał - który rzekomo miał pomóc w ochronie - była sprzedaż części firmy, do której należał patent, podmiotom polecanym przez przebierańców.
Skąd gangsterzy czerpali informacje, że jest taka firma a nie inna?
– Gang przebierańców miał tak gigantyczne krycie, że był w stanie zainstalować stałe podsłuchy w jednej z ważnych instytucji państwowych. Na te podsłuchy zgodził się szef tej instytucji. Był przekonany, że to właśnie służby się tym zajmują. To wystarczyło, by mieć do dyspozycji wystarczające informacje, które mogły uwiarygodnić gangsterów.
– Mieli oni dostęp, można powiedzieć, że wręcz online do tego co dzieje się w tym gabinecie, mieli dostęp do tych wszystkich rozmów, które są tam prowadzone. Oni wiedzieli co tam się dzieje.
– Nie wyobrażam sobie, jest to dla mnie niepojęte, że szef takiej instytucji się na to zgodził. Dla mnie to jest to zaskakujące, że on dalej jest szefem tej instytucji.
– Tych sytuacji mogło być więcej. Andrzej K. to jeden z wielu elementów zorganizowanej grupy przestępczej. Nie miejmy złudzeń, postawione im zostaną zarzuty członkostwa w zorganizowanej grupie przestępczej. (…) To jest coś nieprawdopodobnego. Był minister był zaangażowany w działalność zorganizowanej grupy przestępczej, coś takiego absolutnie nie powinno było mieć miejsca.
Najnowsze
Czarnek: Hołownia szaleje, nie uznaje Sądu Najwyższego, który zatwierdził go jako posła na Sejm
Bronią swoich! Sejm odrzucił wniosek o uchylenie immunitetu Frysztakowi
Radni chcą skontrolować klub piłkarski WKS Śląsk Wrocław
Ostre słowa Kowalskiego: chce, żeby ten tchórz minister Kierwiński w końcu wyszedł!