Taśmy prawdy ujawnione w 2014 r. poważnie zachwiały rządem Donalda Tuska i koalicją PO-PSL. Nic dziwnego, że antyrządowe media próbują dziś wykreować własną aferę taśmową. W tym celu, w rocznicę „nocnej zmiany”, sięgnięto do wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim… z 1994 r. i informacji zbieranych przez SB w latach 80. przy okazji inwigilacji Antoniego Macierewicza.
Tekst „Gazety Wyborczej” sprzedano w sensacyjnym tonie jako „Taśmy Kaczyńskiego”. W treści jednak nie ma nic sensacyjnego ani nowego. W zasadzie tekst sprowadza się do zacytowania słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które padły podczas rozmowy z politologiem Tomaszem Grabowskim w 1994 r. Wówczas partia Kaczyńskiego Porozumienie Centrum nie znalazła się w Sejmie. W 4-godzinnym wywiadzie Kaczyński przedstawia wiele swoich politycznych ocen, a także opowiada swoją historię. Z całej rozmowy wyciągnięto ostrą ocenę postawy premiera Jana Olszewskiego, którego Jarosław Kaczyński ocenił jako nadzwyczaj ambitnego. Na taśmach opowiada też m.in. o Komitecie Obrony Robotników. Około 13. minuty (taśmy ujawniono na stronach „Wyborczej”), Kaczyński mówi:
- KOR składał się z trzech, właściwie czterech grup. Pierwsza grupa, najważniejsza, to komandosi. To grupa Marcowa, nazwijmy to tak. Druga grupa to Macierewicza z »Czarnej Jedynki« (…). Macierewicz w KOR miał początkowo potężną pozycję. Grupa KIK-owska, tutaj z bardziej znanych osób był Wujec, (…). Wreszcie była czarna grupa, kategoria ludzi luźnych, którzy przyszli znikąd. I ja należałem do tej kategorii.
Co zrozumiała z tej wypowiedzi „Gazeta Wyborcza”? „Macierewicz i grupa »Głosu« sytuowali się poza głównym nurtem KOR u, stanowiąc pozbawioną znaczenia grupkę” – omawia fragment wywiadu „Wyborcza”. W podobnym duchu interpretowane są inne fragmenty.
4 czerwca oczywiście postanowiono również uderzyć w Antoniego Macierewicza. We „Wprost” opublikowano fragmenty książki i insynuacje, że jeden z założycieli KOR w czasie działań w podziemiu dostał nieoficjalne gwarancje bezpieczeństwa od bliżej nieokreślonego otoczenia gen. Czesława Kiszczaka. Warunki ujawnienia się mieli mu wynegocjować mecenasi Jan Olszewski i Wiesław Chrzanowski.
To kolejna próba zdeprecjonowania go przy użyciu najbardziej plugawych metod. W dalszym ciągu trwa skierowana przeciw niemu akcja, sterowana zarówno z kraju, jak i z zagranicy
– mówi w rozmowie z Dorotą Kanią były premier Jan Olszewski.
Podobnie sprawę widzi Joanna Lichocka, posłanka PiS, która krytycznie ocenia obydwie publikacje.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Wtorkowe wydanie "Codziennej".
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 4 czerwca 2018
*Polecamy prenumeratę elektroniczną z atrakcyjnymi promocjami: https://t.co/qyMaD62IH3#GPC pic.twitter.com/wL6Mkp3ghC