W internetowym wydaniu dziennika „Die Welt” Philip Fritz skomentował czwartkowe zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy. Zdaniem niemieckiego komentatora, wystąpienie głowy państwa polskiego przed Zgromadzeniem Narodowym zawierało pojednawcze akcenty.
Jednocześnie Fritz twierdzi, że „agresywna kampania” Andrzeja Dudy wcześniej „podzieliła kraj”. Autor tekstu odnotowuje przy tym nieobecność znacznej części polityków Platformy Obywatelskiej na zaprzysiężeniu prezydenta wybranego 12 lipca na drugą kadencję.
– Gorąca kampania przed wyborami prezydenckimi w Polsce zakończyła się co prawda trzy tygodnie temu, jednak w kraju nadal nie ma spokoju. Konflikt między obozem rządowym a opozycją widoczny był nawet w dzień zaprzysiężenia Andrzeja Dudy – czytamy w artykule na łamach internetowego wydania dziennika „Die Welt”.
– Wielu posłów największej partii opozycyjnej PO zaprotestowało przeciwko rozpoczęciu przez Dudę drugiej kadencji. Nie przyszli na uroczystość w parlamencie. Wcześniej kwestionowali wynik wyborów ze względu na zaangażowanie „całego aparatu państwowego” po stronie Dudy – pisze Philip Fritz, dodając, że protest został odrzucony przez Sąd Najwyższy. Komentator zwraca uwagę, że kiedy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości fetowali swojego prezydenta, posłowie PO, którzy byli obecni na sali plenarnej Sejmu, milczeli, co w ocenie Fritza stanowi „obraz parlamentu, który utracił zdolność do parlamentarnej polemiki. logiczny skutek kampanii wyborczej, która jedynie pogłębiła podziały w polskim społeczeństwie”.
Autor artykułu w „Die Welt” odnotował także akcję protestacyjną posłanek Lewicy, które na uroczystość przyszły w ubraniach i maseczkach w kolorach tęczy. Fritz wskazuje, że parlamentarzystki zwróciły w ten sposób uwagę na „homofobiczną kampanię” i trudną sytuację gejów i lesbijek w Polsce. Przy tej okazji niemiecki komentator dopuszcza się pewnej manipulacji, ponieważ pisze, że na południowym wschodzie Polski „powstały strefy wolne od LGBT”. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że niektóre samorządy przyjęły jedynie uchwałę w kontrze do „karty LGBT+” podpisanej w ubiegłym roku przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. W tych miejscowościach aktywista na rzecz praw osób LGBT, „Bart” Staszewski” zorganizował happening, w ramach którego pod tablicami z nazwami miejscowości zamieszczano tabliczki „Strefa wolna od LGBT”, co faktycznie mogło wprowadzić w błąd zagranicznych komentatorów.
W ocenie Fritza, podczas swojego zaprzysiężenia polski prezydent prawdopodobnie „odniósł pierwsze zwycięstwo na punkty”.
– Nieobecność tak wielu posłów PO na jego zaprzysiężeniu mogła zostać odebrana przez większość Polaków jako przejaw arogancji. Liberalno-konserwatywna partia opozycyjna od lat i tak walczy z wizerunkiem elitarnego ugrupowania wynoszącego się ponad innych, co PiS wykorzystuje prezentując się jako „partia polska” i partia „polskich interesów” - wskazuje komentator. Zdaniem autora artykułu, jeżeli PiS myśli poważnie o poszerzeniu elektoratu, będzie zmuszone do większego umiarkowania, tak w polityce krajowej, jak i zagranicznej.
– Orędzie Dudy jest być może pierwszym krokiem w tym kierunku – wskazuje Fritz.