Do dramatu doszło w 2015 roku. Rodzice pojechali do szpitala z nieprzytomnym dzieckiem. Na miejscu okazało się, że dziewczynka zapadła w śpiączkę, a na ratunek już za późno. Rodzice tłumaczyli, że przyczyną może być wypity przez dziecko kieliszek czerwonego wina.
Lekarze nie dawali jednak wiary tłumaczeniu rodziców. Przeprowadzili badanie krwi zmarłej dziewczynki, które wykazało, że w jej organizmie znajdowały się ślady leków na depresję. O sprawie poinformowano policję, która zbadała butelki z mlekiem używane przez rodziców. Na nich znaleziono ślady tych samych środków antydepresyjnych, które Maëlyne miała we krwi.
Okazało się również, że para z Paryża podawała takie środki swojej drugiej córce. Śledczy ustalili, że para przez wiele miesięcy dodawała antydepresanty do mleka dziewczynek. Dzięki temu dzieci nie płakały i prawie natychmiast zasypiały - informuje The Local.