Mniej więcej 5 tys. osób z całej Polski pojawiło się w czwartek przed Sejmem, aby domagać się wznowienia prac nad ustawą o ochronie zwierząt. Marsz organizowany przez środowiska prozwierzęce odbył się ponad podziałami politycznymi, a wśród przemawiających byli ludzie od prawa do lewa.
O nowej ustawie o ochronie zwierząt mówi się od kilkunastu miesięcy. Już sam jej projekt narobił potężnego zamieszania. Przepisy przygotowane przez posłów zakładają m.in. zakaz prowadzenia ferm zwierząt futerkowych, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, zakaz uboju rytualnego czy trzymania psów na łańcuchach.
Projekt złożony ostatecznie w Sejmie przez polityków PiS, który poparł prezes Jarosław Kaczyński, został okrzyknięty rewolucją. Natychmiast wzbudził protesty przedstawicieli ferm zwierząt futerkowych i opłacanego przez nich lobby. Ostatecznie prace nad nim w Sejmie zostały wstrzymane.
W czwartek przed gmachem parlamentu odbyła się demonstracja obrońców zwierząt. Były reprezentowane takie organizacje, jak: Viva!, OTOZ Animals, Otwarte Klatki, Mondo Cane i Fundacja Alberta Schweitzera. To była największa manifestacja tych środowisk w historii.