Rodzice, którzy nie pozwalają swoim dzieciom zmienić imienia na imię płci przeciwnej lub zabraniają chłopcom nosić spódniczki, niedługo mogą się znaleźć na celowniku rządowej służby społecznej lub policji. – To są niepokojące praktyki, podważające władzę rodzicielską – komentuje w rozmowie z „Codzienną” wykładowca i publicystka dr Joanna Williams.
Szkoły w mieście Brighton w południowej Anglii mają wkrótce otrzymać list od rady miejskiej, informujący, że muszą się dostosować do nowych procedur dotyczących dzieci z „potrzebami transpłciowymi”. Nowe wskazówki zostały zebrane w dokumencie pt. „Trans Inclusion Schools Toolkit” i dotyczą tego, jak nauczyciele mają rozmawiać z dziećmi w szkole o kwestiach transseksualnych. Jest to już trzecia edycja dokumentu (pierwsza miała miejsce w 2013 r.). Został on opracowany przez Allsorts Youth Project, organizację zajmującą się wspieraniem młodych przedstawicieli mniejszości seksualnych (LGBTQ).
Sam dokument został opublikowany już w ubiegłym tygodniu razem z informacją dla prasy na stronie internetowej rady dystryktu Brighton and Hove. Jak wskazują jego autorzy, „stereotypy związane z płcią są przestarzałe i tworzą niepotrzebne bariery”. „Zwalczanie przestarzałego języka i odrębnego modelu wychowania w zależności od płci jest korzystne dla wszystkich dzieci” – czytamy w dokumencie.
W „Trans Inclusion Schools Toolkit” opisane są przykłady sytuacji, które powinny wzbudzać zaniepokojenie nauczycieli i skłonić ich do działania – nawet zgłoszenia do służby społecznej (rządowej Social Services) lub policji. Wskazówki omawiają m.in. takie przypadki, kiedy rodzice nie chcą pozwolić swojemu synowi zmienić imienia na dziewczęce lub nosić spódnic; oraz kiedy wyrażają zaniepokojenie faktem, że chłopiec przebiera się w tej samej szatni, co ich córka.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Codziennej".
Serdecznie polecamy piątkowe wydanie "Codziennej".https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/nG6hpAPhrX
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 11 października 2018