Dość wprowadzania wiernych w błąd. Nie ma i nie będzie zmian w kwestii dyscypliny sakramentów. Osoby rozwiedzione w nowych związkach nie będą mogły przystępować do komunii.
To, co dość oczywiste dla osób znających teologię katolicką (a niestety niekoniecznie oczywiste dla niemieckich kardynałów, których bardziej obchodzi zadowolenie wiernych niż prowadzenie ich do nieba) zostało – co też było oczywiste – potwierdzone przez Kongregację Nauki Wiary. Opowieści mediów o tym, że już za chwilę, za moment, Kościół zmieni swoją doktrynę można więc włożyć między bajki. Kongregacja Nauki Wiary, która służy papieżowi Franciszkowi jasno przypomniała, jakie są warunki, po spełnieniu których wierni w nowych związkach mogą zacząć myśleć o Komunii świętej. Warunki, które są znane od czasów „Familiaris consortio”.
Opinia Kongregacji pojawiła się trzy dni po zakończeniu synodu, a była odpowiedzią na pytanie francuskiego księdza, który chciał się dowiedzieć, czy może udzielić rozgrzeszenia osobie rozwiedzionej w nowym związku. Sekretarz Kongregacji abp Luis Ladaria SJ, powołując się na nauczanie św. Jana Pawła II przypomniał, że osobie takiej nie można z góry odmawiać wejścia na drogę pokuty, prowadzącą do sakramentalnego pojednania. Tyle, że nie oznacza to możliwości przystępowania do komunii świętej. Kapłan powinien w takiej sytuacji najpierw sprawdzić (a dokładniej skierować parę do sądu kościelnego, który to zrobi), czy pierwsze małżeństwo było zawarte w sposób ważny. Jeśli nie, to droga do nowego (w istocie pierwszego) małżeństwa jest otwarta, a pozostając w nim będzie można przystępować do Eucharystii.
Drugą możliwością, która otwiera takiej osobie drogą do Komunii, o której przypomina Kongregacja, jest sprawdzenie, czy z pomocą łaski Bożej osoba taka nie może się rozstać ze swym aktualnym partnerem i pojednać z małżonkiem. Pojednanie, przebaczenie i jedność z prawdziwą żoną otwiera drogę do Eucharystii.
Trzecią drogą, także od dawna otwartą, jest decyzja o tym – gdy rozstanie z nowym partnerem mogłoby zaszkodzić dzieciom z drugiego związku – by osoby takie zaczęły żyć jak brat z siostrą. Taka sytuacja oznacza także, choć może ona wywoływać zgorszenie, że osoby w nowym związku będą mogły przystępować do Eucharystii.
Nie ma natomiast mowy o udzieleniu rozgrzeszenia, gdy nie ma postanowienia poprawy i skruchy. W praktyce oznacza to, że nie ma możliwości udzielenia rozgrzeszania, jeśli nie ma decyzji o „powstrzymaniu się od aktów, które są właściwe jedynie małżonkom, czyniąc w tym celu wszystko, co jest w jej mocy”. Te słowa jasno przypominają, że zmian nie będzie, i że opowiadanie o nich, czy o duszpasterskich możliwościach uznania, że cudzołóstwo nie jest cudzołóstwem to zwyczajny wymysł niewielkiej grupy nieortodoksyjnych kardynałów, których wspierają w rozbijaniu Kościoła i niszczeniu małżeństwa liberalne media.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Oburzenie po słowach Petru o powodzianach: „Co im po przeprosinach, kiedy marzną?”
Buda: dziś nie da się ukryć kłamstw Tuska
Wilk wbija szpile „wizjonerskiemu” rządowi: „Nie mogę się doczekać, aż zrobimy Niemcom konkurencję Modlinem i Okęciem”
Horała: rząd Tuska wycofuje się z tarcz osłonowych i hamuje inwestycje