Pyta pani, czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego huranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie, w jaki mówi o uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemityzmu – mówi w rozmowie z "Newsweekiem" Jan Tomasz Gross, autor "Sąsiadów".
W ciągu ostatnich dni zarzuty o antysemityzm pojawiły się pod adresem szefa MON Antoniego Macierewicza. Mogliśmy o nich przeczytać na łamach "Gazety Wyborczej". Najwyraźniej tygodnik Tomasza Lisa nie chciał pozostawać w tyle i postanowił zapytać Jana Tomasza Grossa czy przypadkiem prezes PiS nie jest antysemitą...
Aleksandra Pawlicka pyta autora "Sąsiadów", w jaki sposób będzie wyglądało nowe pisanie historii. – Doświadczyliśmy tego na własnej skórze całkiem niedawno. Mieliśmy Katyń, za który byli odpowiedzialni Niemcy, faszystów z AK, którzy byli nazywani zaplutymi karłami reakcji itd. Kaczyński chodził wtedy do szkoły i ma tego typu praktyki świetnie opanowane. Może uznał, że podobny zabieg można wykonać dziś, gdy dostał wreszcie pełnię władzy – stwierdził Gross. Jak dodał, "armia prawicowych zagończyków, która wzywa do zbadania historii Jedwabnego, zaczęła już pisać nową historię Solidarności i polskiej transformacji". – Za chwilę będą uczyć w szkołach, że Lech, ale Kaczyński, a nie Wałęsa, był najważniejszą postacią Solidarności. Że Michnik, Kuroń czy Balcerowicz to najwięksi szkodnicy epoki transformacji. Ciekawe, jaką rolę przypisze sobie Jarosław Kaczyński i gdzie wybrał miejsce na swój pochówek i upamiętniające go pomniki? – zastanawia się rozmówca "Newsweeka".
– I ten sam poziom antysemityzmu? – pyta dziennikarka. – Pyta pani, czy Kaczyński jest antysemitą? – dopytuje Gross i dodaje, że "otwarcie nie". – Ale jego huranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie, w jaki mówi o uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemityzmu. Pasożyty i pierwotniaki prezesa PiS brzmią przecież jak „Żydzi, wszy, tyfus plamisty”. W Polsce takie słowa mają nie tylko obrzydliwy, ale również morderczy w swych implikacjach wydźwięk. Eksploatują antysemityzm po to, aby zmobilizować nienawiść – ocenia.
Przypomnijmy, że Jan Tomasz Gross ten sam, który na łamach niemieckiej gazety wyraził pogląd, że Polska – w przeciwieństwie do Niemiec – nigdy nie rozprawiła się ze swoim antysemityzmem i pomimo, że "polscy katolicy podczas okupacji hitlerowskiej okrutni cierpieli, mieli bardzo mało współczucia dla głównych ofiar hitleryzmu".
Autor "Sąsiadów" pisał na łamach "Die Welt", że "ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich". W jego ocenie kryzys imigracyjny pokazał, że "korzenie postawy Europy Wschodniej biorą się bezpośrednio z czasów II wojny światowej i z czasów tuż po jej zakończeniu".
Gross postawił tezę, że jeszcze w latach powojennych Żydzi, którzy ocaleli z Holokaustu musieli uciekać do Niemiec przed "morderczym antysemityzmem swoich polskich, węgierskich, słowackich i rumuńskich sąsiadów".