Tegoroczne obchody 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości odbyły się w pokojowej, pełnej wzniosłości atmosferze. Polacy zamanifestowali miłość do ojczyzny pod biało-czerwonymi flagami. Co zatem nie spodobało się Robertowi Biedroniowi? – Takich rzeczy się nigdy nie robi – mówi polityk.
– Dzisiaj nie udało się nic. Czekaliśmy sto lat, by wspólnie przeżyć to święto a jesteśmy potwornie podzieleni. I nawet jeśli się uśmiechamy i lukrujemy ten tort, to w środku on jest gorzki – podkreślił.
– Ten dzisiejszy marsz w stolicy był praktycznie niczyj, ani narodowców, ani władz. I nie było jednego marszu a 40 milionów marszów, to strasznie smutne. Tym bardziej, że w świat pójdzie jeden obrazek – mówił. – Będzie to obrazek polskiego prezydenta, prezydenta kraju tak boleśnie doświadczonego przez totalitaryzmy, który idzie na czele pochodu a zza głowy wystają mu falangi i znaki włoskich neofaszystów – podkreślał Biedroń.
– Jeśli więc chodzi o dzisiejszą aktywność tak prezydenta, jak premiera, to ja mam nadzieję, że ktoś im przed powrotem do domów stłukł wszystkie lustra. Bo ja nie mógłbym sobie po czymś takim spojrzeć w twarz. Prezydent Słupska podkreślił, że takich rzeczy - czyli łączenia marszu państwowego z marszem narodowców – "po prostu się nie robi".
– Żaden odpowiedzialny polityk nigdy by sobie na to nie pozwolił. Dlatego życzę im, by nie musieli patrzeć w lustro – podsumował Biedroń.
Joanna Kopcińska nieco innego zdania…
– Cieszymy się, że nie Marsz z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości przebiegł w spokojnej atmosferze, bez zakłóceń – rozpoczęła rzecznik rządu.
– To był największy Marsz wolnych Polaków w wolnej Polsce. Widok setek tysięcy biało-czerwonych flag jest bardzo symboliczny i budujący. Mimo historycznie rekordowej frekwencji, nie doszło - do momentu oficjalnego zakończenia Marszu - do żadnych zdarzeń, które wymagałyby zdecydowanej interwencji Policji – odnotowała sukces polskiego rządu, któremu udało się zjednoczyć Polaków mimo dzielących nas poglądów i stanowisk. To właśnie poruszyła na koniec swojej wypowiedzi.
– Trzeba pamiętać, że zapanowanie nad zgromadzeniem w którym bierze udział blisko 200 tys. ludzi reprezentujących różne środowiska i organizacje jest niezwykle trudne. Tym bardziej należy docenić fakt spokojnego przebiegu marszu w Warszawie – zakończyła.