W swoim wystąpieniu w sądzie Nawalny nazwał Putina "człowiekiem mieszkającym w bunkrze" i powiedział: "śmiertelnie go obraziłem tym, że przeżyłem (po próbie otrucia). Oświadczył też, że Putin "przejdzie do historii jako truciciel".
- Potem nie ukryłem się, mieszkając w jakimś bunkrze z ochroną. Później wydarzyło się coś w ogóle strasznego - wziąłem udział w dochodzeniu na temat mojego własnego otrucia. I my pokazaliśmy i udowodniliśmy, że Putin, wykorzystując Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB), dokonał próby zabójstwa - kontynuował.
- Wszyscy przekonali się, że to jest po prostu mały urzędnik, którego postawiono przypadkiem na stanowisku prezydenta (...) i że jego jedyną metodą są próby zabijania ludzi - mówił Nawalny. Dodał następnie: "i jakby nie próbował on robić wrażenia, że zajmuje się geopolityką, to wobec mnie ma uraz polegający na tym, że przejdzie do historii jako truciciel".
- Mnie pilnuje policja, połowa Moskwy jest zablokowana dlatego, że udowodniliśmy, że on zleca, by opozycjonistom kraść majtki i smarować je bronią chemiczną - oświadczył opozycjonista. Odnosił się w ten sposób do opublikowanej w internecie swojej rozmowy z jednym z domniemanych funkcjonariuszy FSB, który przyznał, że bojowy środek trujący znajdował się na bieliźnie Nawalnego.
Podczas przemówienia Nawalnego, gdy wypowiadał się on o prezydencie Rosji, próbowała ingerować przedstawicielka prokuratury. Sędzia również upominała go, mówiąc, by w wystąpieniu "nie zajmował się polityką".
Nawalny krytykował władze Rosji za decyzje ekonomiczne i mówił o trudnej sytuacji gospodarczej w kraju. Wzywał też swych zwolenników, by nie bali się i "nie podporządkowywali się" władzom.
- Bezprawie i samowola przywdziewają mundur prokuratora i togę sędziowską i w tej sytuacji obowiązkiem każdego człowieka jest nie podporządkowywać się przepisom - apelował.
- W Rosji jest teraz dużo dobrych rzeczy, a najlepszą są ludzie, którzy nie boją się, którzy nie zamykają oczu, nie spuszczają wzroku i którzy nie pozwolą oddać naszego kraju garstce urzędników, którzy postanowili zamienić kraj na winnice i aquadyskoteki - oświadczył, odnosząc się do domniemanych atrakcji w pałacu pod Gelendżykiem zbudowanym - według Nawalnego - dla rosyjskiego prezydenta.
Opozycjonista przypomniał także, że wyrok z 2014 roku, który teraz ma być podstawą do jego uwięzienia, został zakwestionowany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz). Trybunał zażądał zrewidowania tej sprawy karnej, ale rosyjskie sądy nie spełniły tego żądania.
- Najważniejsze w moim procesie jest nawet nie to, czym zakończy się on dla mnie. Nie jest trudno mnie wsadzić do więzienia. Najważniejsze jest to, po co to się dzieje - po to, aby zastraszyć wielką liczbę ludzi - mówił opozycjonista.
- Nie można wsadzić do więzienia milionów i setek tysięcy ludzi - dodał.
Nawalny zakończył swoje wystąpienie żądaniem, by "bezzwłocznie wypuszczono na wolność" jego i wszystkich więźniów politycznych.