Nasz dziennikarz zapytał, a ministra odpowiedziała. Prac domowych nie będzie, bo to... różnicuje uczniów!
Ministra edukacji w rządzie Tuska nie rezygnuje z zapowiedzi likwidacji obowiązkowych prac domowych i ich oceniania. To jest jednak tylko pierwszy etap oświatowej rewolucji, którą chce przeprowadzić Nowacka. W drugim ma być "odchudzona", jak powiedziała dziennikarzowi TV Republika, podstawa programowa.
Michał Jelonek przytoczył dane z badań prowadzone pod egidą OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), które wskazują na zależność pomiędzy odrabianiem prac domowych i czasem na to poświęconym przez uczniów, a ich wynikami w nauce. "Prace domowe pomagają więc w uzyskiwaniu lepszych ocen. Jak się pani do tego odniesie", zapytał nasz reporter ministrę.
Wyraźnie zdenerwowana Nowacka, po rytualnych żalach skierowanych pod adresem Prawa i Sprawiedliwości, stwierdziła m. in. "Jesteśmy zwolennikami szkoły przyjaznej (...) By przynieść ulgę polskiej młodzieży zdecydowaliśmy się w pierwszym kroku na rezygnację z obowiązkowych i ocenianych prac domowych - ponieważ większość z nich wynikała z "kapitału społecznego" rodziców albo ich zamożności", stwierdziła z szerokim uśmiechem Nowacka, która też zapowiedziała - ale "dopiero" w drugim kroku "reformy" - "odchudzenie" podstawy programowej.
Anegdotka o kolorowaniu drwala na maturze powoli przestaje być dowcipem.