Ostatniego dnia czerwca minął termin publikacji oświadczeń majątkowych sędziów. Przepis wprowadzono pomimo krzyków przedstawicieli „nadzwyczajnej kasty”. Najczęściej podnosili argument, że narażone zostanie bezpieczeństwo ich samych lub członków rodziny. Spora grupa wykorzystała kruczek prawny, aby nie ujawnić, czego się dorobili...
– Nie mam nic przeciwko składaniu oświadczeń majątkowych do właściwych służb, zresztą to jest robione, ale publiczne pokazywanie, co kto posiada, naraża na niebezpieczeństwo – twierdzi w rozmowie z „Codzienną” sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa (sam nie pokazał publicznie, ile zarobił w trakcie zawodowej kariery).
W podobny sposób protestowały stowarzyszenia skupiające sędziów. Ich lament na niewiele się zdał. Pod koniec zeszłego roku Sejm przyjął ustawę, która skutkuje obowiązkiem publikacji oświadczeń majątkowych sędziów w Biuletynie Informacji Publicznej nie później niż do 30 czerwca danego roku. Już w piątek przed południem oświadczenia pojawiły się m.in. na stronie Sądu Najwyższego czy Sądu Apelacyjnego w Warszawie i Poznaniu. Z kolei w Krakowie zaplanowano zrobić to dopiero pod koniec dnia. Sędziowie musieli ujawnić nie tylko posiadane nieruchomości (domy i mieszkania), ale również samochody i ruchomości warte powyżej 10 tys. zł. Oczywiście tajemnicą pozostają adresy czy numery rejestracyjne pojazdów.
Pojawił się jednak niespodziewany problem, który wykorzystała spora grupa sędziów. Ponieważ ustawa wchodziła w życie 6 stycznia, niektórzy natychmiast skorzystali z kruczka prawnego. Nie chcąc ujawnić, jakim majątkiem dysponują, złożyli oświadczenia wcześniej. Tak zrobił właśnie wspomniany Waldemar Żurek, Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, a na stronie Sądu Apelacyjnego w Warszawie nie znaleźliśmy oświadczenia bodaj najsłynniejszego obecnie sędziego Wojciecha Łączewskiego.
– Ze względów bezpieczeństwa – krótko tłumaczy niechęć pokazania majątku sędzia Przymusiński. Zrobiła tak też spora grupa sędziów Sądu Najwyższego. Poza tym niektórzy składali wnioski o nadanie klauzuli tajności „zastrzeżone” dla oświadczenia majątkowego. – Złożyło je 25 sędziów, a w 15 wypadkach zostały uwzględnione – przyznaje „GPC” Agata Raczkowska z Zespołu Prasowego Sądu Najwyższego.
Niemal wszyscy sędziowie protestujący przeciwko jawności oświadczeń majątkowych używają tych samych argumentów – kwestii bezpieczeństwa, rzekomego zagrożenia napadem, kidnapingiem, zemstą... Podobne przepisy od kilkunastu miesięcy dotyczą też prokuratorów. – Nie słyszałam o żadnym wypadku przestępstwa przeciwko prokuratorowi, które byłoby związane z jawnością oświadczeń majątkowych – przyznała wczoraj „Codziennej” Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej.
Po piątkowych publikacjach wiadomo, że nie ujawniono majątku sporej grupy sędziów, bo złożyli oświadczenia w pierwszych dniach roku. Ministerstwo Sprawiedliwości już wcześniej dostrzegło problem. Do Sejmu trafiła nowelizacja, a w niej przepis przejściowy mówią- cy, że „informacje zawarte w oświadczeniach o stanie majątkowym sędziów złożonych przed dniem 6 stycznia 2017 r. według stanu na dzień 31 grudnia 2016 r. udostępnia się w BIP w terminie dwóch miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy”. To znowu nie podoba się sędziom. Skąd ten lament przed pokazaniem, czego się dorobili uczciwą pracą?