Nadchodzi prawdziwe piekło kobiet! Porody na SOR-ach zamiast na porodówkach?
Rząd zamyka kolejne porodówki i przygotowuje przepisy, które mają umożliwić przyjmowanie porodów w izbach przyjęć oraz na SOR-ach. To nie jest problem wyłącznie małych miejscowości. Plany zamknięć dotyczą również dużych miast, w tym Łodzi. Ogólnopolskie media prześcigają się w informowaniu o likwidacji kolejnych oddziałów położniczych i zmianach systemowych planowanych od 2026 roku - napisała na X Klaudia Domagała z Nowej Nadziei.
Klaudia Domagała zwracała uwagę, że rząd zamyka kolejne porodówki i przygotowuje przepisy, które "mają umożliwić przyjmowanie porodów w izbach przyjęć oraz na SOR-ach."
To nie jest problem wyłącznie małych miejscowości. Plany zamknięć dotyczą również dużych miast, w tym Łodzi. Ogólnopolskie media prześcigają się w informowaniu o likwidacji kolejnych oddziałów położniczych i zmianach systemowych planowanych od 2026 roku.
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy te decyzje spadkiem liczby urodzeń i kosztami utrzymania oddziałów. Padają zapewnienia, że „bezpieczeństwo będzie zachowane”. Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda mówiła wprost, że porody w izbach przyjęć lub na SORach mają być rozwiązaniem dopuszczalnym tam, gdzie oddział położniczy „nie jest do utrzymania”, a resort „jest spokojny o bezpieczeństwo tego modelu”. Wiceminister zdrowia dr Tomasz Maciejewski przyznał, że "w obrębie SOR-u lub izby przyjęć będzie punkt, gdzie dyżurować ma położna, zamiast tradycyjnej porodówki".
Tyle teorii. W praktyce oznacza to, że kobieta w trakcie porodu może zostać skierowana na SOR, czyli miejsce stworzone do ratowania życia w nagłych wypadkach, często przepełnione, chaotyczne, bez intymności i bez pełnego zaplecza położniczego. Przeciwko tym pomysłom protestują położne i lekarze. W mediach pojawiają się jednoznaczne opinie, że SOR nie jest i nigdy nie będzie miejscem do rodzenia dzieci, a takie rozwiązania obniżają standard opieki i zwiększają ryzyko powikłań.
W tym samym czasie w rządzie zasiadają polityczki lewicy, które jeszcze niedawno krzyczały o „piekle kobiet”, organizowały protesty i deklarowały walkę o prawa kobiet oraz bezpieczeństwo okołoporodowe. Dziś, gdy realne decyzje administracyjne prowadzą do zamykania porodówek i zastępowania ich prowizorką, cisza jest wymowna. Piekło kobiet nie nadchodzi w hasłach. Ono nadchodzi w postaci zamkniętych oddziałów, wielokilometrowych dojazdów, porodów w warunkach ratunkowych i traktowania kobiet w ciąży jak problemu organizacyjnego systemu.
Poród to nie jest procedura do „obsłużenia”. To kluczowy moment dla zdrowia i życia matki oraz dziecka. Czas na realną opiekę okołoporodową, godne warunki porodów, dostęp do lekarzy, położnych i neonatologów także w dużych miastach, zamiast przesuwać odpowiedzialność i obniżać standardy. Jeśli naprawdę komukolwiek zależy na kobietach, rodzinach i demografii, to właśnie tu powinna zaczynać się polityka państwa. Już w 2019 roku przekonałam posłów Konfederacji do założenia zespołu parlamentarnego ds. opieki okołoporodowej. Wtedy lewicowi politycy wyśmiewali go zapewniając, że problemów o których mówimy nie ma, a przyszłość będzie tylko lepsza, już na pewno wtedy, gdy przejmą władzę.
- podkreśliła Klaudia Domagała.
Źródło: Republika, X
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X