Psi nos to cudowne narzędzie. Dzięki niemu i odpowiedniemu szkoleniu stanowi realną pomoc w trakcie akcji poszukiwawczych. W górskim terenie pies może pomóc nie tylko w wypadkach lawinowych, ale w wielu innych. Musi być jednak specjalnie wyszkolony.
Wszyscy kojarzą psa ratowniczego z Bernardynem z beczułką u szyi. Takie były początki psiego ratownictwa. Obecnie ten obraz ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dzisiaj pies ratowniczy jest zwinny, niezbyt masywny, o świetnej kondycji fizycznej i ogromnej motywacji do pracy.
Wyszkolenie psa ratowniczego to efekt wielu godzin i ogrom ciężkiej pracy jego i jego przewodnika oraz często wyrzeczeń całej rodziny. To codzienne ćwiczenia, cotygodniowe kilkugodzinne treningi grupowe, 2-3 weekendowe szkolenia wyjazdowe w miesiącu oraz udział w akcjach poszukiwawczych. Tak przez cały okres przygotowawczy oraz cały czas czynnej służby, czyli razem ok. 10 lat. Rocznie sumuje się to w tysiące godzin pracy społecznej, ponieważ GOPR-owcy są ochotnikami i nie dostają za służbę ani złotówki.
Czworonożni ratownicy GB GOPR wraz ze swoimi przewodnikami spotykają się na treningu w Skawinie. Pomieszczenie z zewnętrznym placem wymaga generalnego remontu oraz wyposażenia w specjalistyczny sprzęt i akcesoria do pracy. Potrzebna kwota to 25 tys. zł, z czego 10 tys. zł to pieniądze od głównego sponsora Maxi Zoo Polska, zebrane podczas akcji sprzedaży bransoletek Przyjaźń Łączy.
„Chcemy zapewnić naszym psom dostęp do w pełni wyremontowanego i wyposażonego placu treningowego, który pozwoli na ich efektywne szkolenie na najwyższym poziomie – napisali GOPR-owcy.
Aby wspomóc psy, można wpłacić pieniądze na zbiórkę: www.zrzutka.pl/gcgfy4