Na pieniądze Kijowskiego czeka też… komornik

Żenująca zbiórka pieniędzy dla Mateusza Kijowskiego zakończyła się. Były szef KOD-u poinformował, że przyjmie ponad 30 tys. zł. zebrane dla niego jako „stypendium wolności” – Będziemy mogli spokojnie przeżyć święta – mówił Mateusz Kijowski, dziękując za wsparcie jego rodziny. Radość może być jednak przedwczesna. „Codzienna” ustaliła bowiem: nie jest wykluczone, że cała kwota trafi na konto komornika, który prowadzi egzekucję długów Kijowskiego.
Wczoraj, pisaliśmy o reakcji internautów na zbiórkę pieniędzy dla byłego szefa KOD. Internauci nie pozostawiają na nim suchej nitki. Zareagował nawet Leszek Miller.
Sprawa zaczęła się od kuriozalnego wywiadu, w którym Mateusz Kijowski pożalił się, że myśli o wyjeździe z Polski, bo brakuje mu środków do życia, a on rzekomo nie może znaleźć pracy. To wyznanie wprawdzie wyśmiano (na rynku roi się od ofert dla informatyków), ale równocześnie znaleźli się ludzie, którzy zorganizowali zbiórkę pieniędzy dla byłego lidera KOD-ziarzy.
Ich akcja natychmiast wzbudziła niesmak, bo przeprowadzono ją na serwisie Zrzutka.pl, który przeznaczony jest do pomocy ludziom chorym, wymagającym kosztownego leczenia lub rehabilitacji, a nie finansowania zachcianek zdrowego 50-latka, który polubił brylowanie na salonach. Do tego doszła absurdalna nazwa „stypendium wolności”.
Najbardziej jednak szokowało, że znaleźli się osobnicy gotowi napychać kieszenie Kijowskiego. W minioną niedzielę oficjalnie ogłoszono zakończenie zbiórki z sumą niemal 32 tys. zł. Z tej okazji w internecie opublikowano nawet filmik. Kijowski bez żenady przyznał, że przyjmie pieniądze.
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze

Domański musi przedstawić stan finansów państwa. Morawiecki pełen obaw, pyta czemu tyle tajemnic wokół finansów publicznych

Chowała się w krzakach, by zadzwonić do rodziców. Tak wspomina szkołę Natalia Szroeder

PiS chce przyspieszenia posiedzenia Sejmu. Chce zajęcia się postulatami prezydenta Karola Nawrockiego
