No i jest awantura na Przystanku Woodstock. Jak informuje portal niezalezna.pl wczoraj na zakończenie dnia miał zagrać zespół Mando Diao. Niestety po pięciu utworach koncert przerwano nie podając przyczyn. Zespół wydał oświadczenie na co zareagował od razu organizator. Awantura rozpoczęta!
Dziś sytuację wyjaśnili muzycy grupy, publikując oświadczenie:
Do fanów, którzy wczoraj byli na polskim festiwalu Woodstock. Nigdy nie doświadczyliśmy czegoś podobnego. Przerwanie naszego występu przez dyrektora festiwalu po tym jak, wszczął konflikt fizyczny, jest nie do przyjęcia. Podzielamy przesłanie o pokoju, miłości i zrozumieniu, ale po tym, co się stało, możemy tylko powiedzieć, że to wszystko tylko show i ego, agresja i kontrola są jedynymi rzeczami, które przeważają w jego organizacji. Bawiliśmy się świetnie, czuliśmy wspaniałą energię, spotkaliśmy wspaniałych ludzi, i było tak dużo pozytywu podczas festiwalu, że trudno zrozumieć, że najwyższe kierownictwo festiwalu może tak się zachowywać. Nikt nie zaatakował członków naszego zespołu ani ekipy. Nikt. Jest nam szkoda ludzi, którzy byli rozczarowani. Tak się cieszyliśmy, że po tak długiej przerwie zagramy w Polsce i to było gorzkim rozczarowaniem. Oczekujemy że festiwal przeprosi za zachowanie również fanów, ponieważ my wszyscy zostaliśmy skrzywdzeni. Czekamy na powrót do Polski. Love.
Do sprawy odnieśli się również organizatorzy Przystanku Woodstock.
Drodzy fani muzyki! Jesteśmy zasmuceni tym wpisem, ponieważ sytuacja była zupełnie inna. Też czekaliśmy na koncert i jesteśmy bardzo rozczarowanii, że to w taki sposób się skończyło – napisali m.in. w komentarzu pod oświadczeniem Mando Diao.