Sport to ulubiona forma promocji wielu miast; kluby sportowe często dostają zamówienia bez przetargu, choć nie ma ku temu przesłanek; w latach 2011-13 miasta wydały tak - łamiąc ustawę o finansach publicznych - aż 12,5 proc. środków na promocję - twierdzi w raporcie NIK.
Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się wydatkom na promocję 14 wybranych miast na prawach powiatu. Łącznie w latach 2011–2013 wydały one na ten cel ok. 370 mln zł.
Najwięcej wydała Warszawa - 86 mln zł, potem Gdańsk - 59 mln zł, Bydgoszcz - 53 mln zł, Łódź - 49 mln zł i Gdynia - 46 mln zł. Stanowiło to od 0,2 proc. do 1,3 proc. ich budżetów.
NIK podkreśla w raporcie pokontrolnym, że kwoty te nie odzwierciedlają jednak rzeczywistych wydatków. Gminy bowiem często klasyfikowały środki de facto wydane na promocję, jako wydatki na kulturę, turystykę lub sport. Zdarzało się też, że miasta finansowały z tych pieniędzy przedsięwzięcia mające z reklamą niewiele wspólnego np. publikację prasowych kondolencji (w Radomiu), czy ogłoszeń o sprzedaży nieruchomości (Piotrków Trybunalski). Według NIK na taką dowolność w księgowaniu pozwalają niejednoznaczne przepisy dotyczące klasyfikowania wydatków na promocję.
Wszystkie skontrolowane miasta - wynika z raportu NIK - opracowały dokumenty strategiczne, w których wyznaczono cele i kierunki promocji. Jednak często pozostawały one tylko na papierze. Przyczyną był przede wszystkim duży stopień ogólności tych dokumentów.
Według NIK rozbieżności między planami a ich realizacją szczególnie dobrze widać na przykładzie podziału pieniędzy. Część miast większość środków z puli na promocję przeznaczało na sport, choć zgodnie ze strategiami, kierunki promocji miały być różne, od gospodarki, przez kulturę, po turystykę. Najwięcej na promocję przez sport wydały: Białystok - 67 proc. wydatków ogółem na promocję, Bydgoszcz – 59 proc. i Katowice – 23 proc.
Jak wynika z raportu NIK, w ponad połowie skontrolowanych miast (8 z 14) przy udzielaniu zamówień na usługi promocyjne nie przestrzegano przepisów ustawy o finansach publicznych i Prawa zamówień publicznych. Według NIK aż 12,5 proc. środków przeznaczonych na ten cel – 46 mln zł – wydatkowano z naruszeniem prawa lub zasad należytego zarządzania finansami.
W czterech miastach (Bydgoszczy, Katowicach, Warszawie i Zabrzu) udzielono zamówień publicznych (na łączną kwotę 24 mln zł) na usługi promocyjne w trybie z wolnej ręki, czyli w trybie niekonkurencyjnym. Zdaniem NIK nie było do tego przesłanek, a podawane przez samorządy względy gospodarcze i organizacyjne, czy skomplikowany charakter zamówienia nie są do tego wystarczającą podstawą.
W dwóch miastach – Łodzi i Piotrkowie Trybunalskim – wyłoniono z kolei wykonawców zamówień (na sumę 5,5 mln) z naruszeniem zasady zachowania uczciwej konkurencji. W Piotrkowie Trybunalskim wprowadzono zapisy, które wprost wskazywały, że usługę promocyjną mogą wykonać tylko kluby piłki ręcznej, podczas gdy w tym czasie w mieście działało 40 klubów sportowych różnych dyscyplin sportowych - zwraca uwagę NIK.
Z kolei w Łodzi w 2011 r., według NIK, pozorowano przetargi dla klubów, choć z góry było wiadomo, do których z nich trafią dotacje i w jakiej będą wysokości. Ponadto, według NIK, kluby uzgadniały z miastem treść specyfikacji warunków zamówienia.
W sześciu miastach (Białymstoku, Bydgoszczy, Katowicach, Łodzi, Piotrkowie Trybunalskim i Warszawie) nierzetelnie ustalano wartość zamówień lub nie przedłożono do kontroli dokumentacji potwierdzającej podane wyliczenia (zamówienia na ponad 32 mln zł).
Na przykład w Katowicach wartość dwóch zamówień na promocję poprzez sport określono na podstawie wniosków miejscowych klubów sportowych, które zwróciły się o zlecenie im usług reklamowych. W dodatku wynagrodzenia dla obu drużyn zostały zapisane w planie finansowym Urzędu Miasta jeszcze przed otrzymaniem od nich wniosków w tej sprawie.
W Białymstoku - podaje NIK - pracownik przyznał wprost, że nie wie na jakiej podstawie oszacował wartość zamówienia na kwotę 350 tys. zł, dotyczącego profesjonalnych rozgrywek w sportach halowych.
NIK dopatrzyła się także innych naruszeń zasad wydatkowania publicznych pieniędzy. Przykładowo Zabrze wynajęło od klubu piłki ręcznej 11 metrów kwadratowych hali za 1,25 mln zł na cele promocyjne podczas rozgrywek ekstraklasy piłki ręcznej, choć to samo miasto było właścicielem hali. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach prok. Michał Szułczyński, wszczęto postępowanie w tej sprawie.