Gościem programu "10/04/2010 Fakty" był Tomasz Ziemski, członek podkomisji MON ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. – Wartości, które były przedstawione przez Rosjan i komisję Millera miały mało wspólnego z rzeczywistością - mówił.
W poprzednich odcinkach Tomasz Ziemski skupił się na analizie pogody, jaka była w dniu katastrofy. – Jest jeszcze jeden ważny czynnik – mgła. Możemy sobie postawić pytanie co, jeśliby tej mgły nie było? Cokolwiek by kontrolerzy lotu mówili i przekazywali polskiej załodze nie wpływałby to na przebieg lotu, ponieważ polscy piloci widzieliby rzeczywisty próg pasa. Przez mgłę byli zdani na prowadzenie przez kontrolerów rosyjskich. Czy ta mgła była przypadkowa i pojawiła się w sposób naturalny czy ręką człowieka? – mówił.
W dzisiejszym odcinku Tomasz Ziemski porównał raport podkomisji smoleńskiej z raportami komisji Millera i MAK.
– Między raportem podkomisji smoleńskiej, a raportem Millera i Federacji Rosyjskiej jest zasadnicza różnica. Nasze materiały to zebranie dowodów i faktów. Jeśli chodzi o przedstawienie pogody w raportach MAK i Millera są to wyobrażenie. W tych raportach ten temat został przedstawiony ogólnikowo, niekonsekwentnie i nie ma w tych raportach konkluzji, która spinałby fakty - mówił nam Ziemski.
RAPORT MAK
– Pogodzie poświecono tam może półtorej strony. Przedstawiano ją w ten sposób, że na wschód od Smoleńska o godzinie 4:00 zaczęły powstawać mgły, które z czasem przemieszczały się w kierunku Smoleńska i doszły do samego miasta. Rosja podaje, że pierwsza mgła wytworzyła się już o godz. 4:10 rano - zaznacza.
– My chcieliśmy sprawdzić czy rzeczywiście tak było. Okazało się, że według zapisów stacji synoptycznej w Tule mgła owszem była, ale widzialność była zupełnie inna. To było dwa razy więcej niż podali Rosjanie. Najistotniejsze było, że kierunek wiatru był odwrotny! Tomasz Ziemski podkreślił, że wartości, które były przedstawione przez Rosjan miały mało wspólnego z rzeczywistością.
RAPORT MILLERA
– Odnieśli się do raportu MAK. Zamieścili stosowną mapę z izochronami, do których przypisali konkretne wartości, które wcześniej podali Rosjanie. Jest to nie adekwatne do tego co było w zapisach stacji meteorologicznej. Jednak poszli jeszcze o krok dalej! Potwierdzając raport MAK przedstawili dodatkowy materiał, który mówił o tym, że chmury kłębiaste napłynęły nie ze strony wschodniej tylko południowo-wschodniej. Sprawdziliśmy to – mówił Ziemski.
– Okazało się zupełnie inaczej. Nasze doniesienia potwierdzają również zeznania pilota, który powiedział, że podczas całej marszruty warunki atmosferyczne były normalne od strony, na którą wskazała komisja Millera – podkreślił Tomasz Ziemski.
– W raporcie Millera zamieszczono zdjęcie monochromatyczne biało-czarne z godziny 05:12. To zdjęcie uległo transformacji. Zostało przekształcone ręką człowieka. Na zdjęciu kolorowym ujrzeliśmy mgłę, pod którą znajdowało się miasto Smoleńsk - relacjonował na antenie Telewizji republika Tomasz Ziemski.
– Okazuje się, że po zobrazowaniu kolorowym tego zdjęcia pojawia się chmura. Relacje pilotów są bliższe prawdy niż zdjęcia wykonane z odległości kilkuset kilometrów, a o tym nie wspomniano w raportach MAK i Millera - dodał.