Rafał Wójcikowski zginął dziś rano w wypadku samochodowym. – Wyciągałem tego pana, tam był wypadek śmiertelny. Muszę powiedzieć, że gdy udzielałem temu panu pomocy, ratownicy no niestety w tym przypadku nie sprawdzili się – opowiadał naoczny świadek wypadku.
Rafał Wójcikowski jechał do Warszawy z rodzinnego Tomasza Mazowieckiego. Do śmiertelnego wypadku doszło dziś przed godziną 7.00 na drodze S8 w okolicach miejscowości Wędrogów, między Rawą Mazowiecką a Mszczonowem. O sprawie pisaliśmy rano: Nie żyje poseł Rafał Wójcikowski.
Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi mówiła, że poseł jadący w kierunku Warszawy, utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierki. Odniesione obrażenia okazały się śmiertelne.
Niepokojąca informacja dotarła do Programu I Polskiego Radia. Naoczny świadek wypadku, który był na miejscu przed ratownikami zeznał, że ofiarę wypadku – jego zdaniem – można było uratować. Należy zaznaczyć, że wówczas nie było wiadomo, kim jest pokrzywdzony w wypadku.
– Wyciągałem tego pana, tam był wypadek śmiertelny – mówił naoczny świadek wypadku. – Muszę powiedzieć, że gdy udzielałem temu panu pomocy, ratownicy no niestety w tym przypadku nie sprawdzili się - relacjonował, podkreślając, że sam jest ratownikiem. - Prosiłem wcześniej, żeby podawać akcję reanimacyjną. Niestety, nie posłuchali, żeby wdrażać procedury. Ja już wcześniej sprawdziłem, że puls słaby, słabnie oddech, pogonili mnie, w końcu odstąpiłem – dodał, po czym padły najważniejsze słowa:
– Myślę, że tego Pana można było uratować – skwitował mężczyzna.
Dziwna informacja o śmiertelnym wypadku Rafała Wójcikowskiego w Radiu Kierowców
— Prawa strona
o tym, że ratownicy się nie sprawdzili. pic.twitter.com/UsHxEHL4bh