Wzór odwagi? Olejnik jest "szczera do bólu": nie boi się krytykować prezydenta Nawrockiego i bronić Tuska

Swoją karierę dziennikarską rozpoczęła w radio w schyłkowych czasach PRL od materiałów interwencyjnych. Zajmowała się m. in. problemami ze skupem butelek. Monika Olejnik prawdziwą karierę zrobiła jednak w III RP. Dziennikarka słynie z ostrego języka kierowanego zazwyczaj w jedną stronę politycznej sceny - tej której wyraźnie nie lubi.
Bulwarowy "Fakt" podkreślił dziś samym tytułem "odwagę" swojej bohaterki: "Monika Olejnik nie gryzła się w język. Prezydent Nawrocki usłyszał mocne słowa", czytamy w warszawskim dzienniku. Rzeczywiście, by rzucić mocne słowa pod adresem głowy państwa trzeba dziś w Polsce wręcz heroicznej odwagi. Tej "odwagi" nie brakuje jednak na szczęście większości pracowników lewicowo-liberalnych mediów, którzy bezpardonowo atakują już nie tylko prezydenta, ale i jego rodzinę. Czy nie wiedzą, co im za to grozi? To słowa uznania, ba, wręcz podziwu, ze strony innych "kolegów dziennikarzy".
Tak też dokładnie jest z materiałem "Faktu", w którym opisano przybyłą na festiwal w Sopocie Olejnik. "Dziennikarka", podkreślono w bulwarówce, była "szczera do bólu" i "nie gryzła się w język, mówiąc o prezydencie Karolu Nawrockim".
Zaprawdę, odwaga Moniki Olejnik powala! Nie bała się powiedzieć, co myśli o głowie państwa. Nie bała się, mimo, że każde słowo krytyki w kierunku Karola Nawrockiego spotkać się może z najostrzejszymi konsekwencjami (jakimi? czytaj - wyżej). Darujmy sobie sarkazm, bo przecież rządzona przez koalicję 13 grudnia Polska, tak sprawna w zatrzymywaniu i karaniu staruszki, która pozwoliła sobie na niestosowną uwagę w kierunku Owsiaka, do tej pory nie może zatrzymać osobnika nawołującego w sieci do zabicia m.in. prezydenta Karola Nawrockiego oraz prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Wróćmy jednak do Olejnik i jej odwagi, tak podziwianej przez "Fakt".
"Olejnik od lat prowadzi swoje media społecznościowe i nie boi się komentować bieżących wydarzeń. Ostatnio pogratulowała Idze Świątek, jednocześnie otwarcie krytykując prezydenta Nawrockiego", przypomina bulwarówka, a następnie cytuje bezkompromisową wypowiedź swojej bohaterki, która tak skomentowała nieobecność głowy polskiego państwa w Waszyngtonie na rozmowach Trumpa z Zełeńskim: "byli wszyscy przedstawiciele najważniejsi z Europy. Trudno, żeby była koalicja 33 państw, bo to jest niemożliwe, ale byli przedstawiciele Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec Finlandii, a nie było Polski, a wojna się toczy u naszych granic (...) Waszyngton jest pusty. Bez nas", oceniła dziennikarka w rozmowie z "Faktem".
Olejnik jest prawdziwą bohaterką, bo potrafi nie tylko ostro skrytykować Nawrockiego, ale także, co wymaga już prawdziwego heroizmu, bronić Tuska.
"Fantastycznie obarczyć premiera Tuska za to, że go tam [w Waszyngtonie] nie było. Przecież nie będą krytykować prezydenta Nawrockiego, że go tam nie było, tak? Bo prezydent Nawrocki widocznie przygotowuje się do swojej podróży do Waszyngtonu 3 września i uznał, że może to będzie za dużo?", tłumaczy, jak pewnie sądzi, finezyjnie.
Olejnik jest jednak nie tylko "finezyjna", ale ma także (tak przynajmniej sądzi) poczucie humoru.
Pytana przez "Fakt", czy "chciałaby spotkać się z Karolem Nawrockim twarzą w twarz", odpowiedziała: "Ależ oczywiście (...) Mam nadzieję, że mnie zaprosi do pałacu, bo przecież to wbrew protokołowi, żeby przyszedł do mnie do "Kropki". Więc ja z chęcią przyjdę do pałacu".
Źródło: Republika, "Fakt"
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X