Natalia Przybysz, jedna z założycielek zespołu Sistars na łamach „Wysokich Obcasów” udzieliła obszernego wywiadu, w którym komentowała swoją najnowszą piosenkę „Przez sen”. Przedstawia ona przeżycia kobiety, która poddała się aborcji. Jak ujawnia Przybysz, bohaterką utworu jest ona sama.
– W dniu czarnego protestu czułam ogromną siłę kobiet i moc naszego wspólnego głosu. Zmobilizowałam się by pokazać tę piosenkę wcześniej (została napisana na następną płytę). Bardzo wierzę, że kobiety mają prawo decydować o swoim życiu. To historia o aborcji. I o uczuciach. O wpadce. Trafiła się ludziom dorosłym, rodzicom dwójki dzieci. Nie chcą szukać większego mieszkania teraz. 60 metrów kwadratowych ze wszystkimi książkami i zabawkami dzieci jest trochę ciasne, ale jest OK – mówi piosenkarka.
Przybysz zdradza, że aborcji dokonała przed rokiem na Słowacji. Po przebudzeniu się przyszedł największy wydech świata, a artystka sama poczuła ulgę. Pięć minut – i masz z powrotem swoje życie – powiedziała.
Świat zna różne formy wyrażenia uczuć związanych z traumatycznymi chwilami w życiu. Jedną z nich jest sztuka. Pozostaje sobie zadać pytanie, czy nie jest to banalizacja tematu, szczególnie, że to co dla jednych jest prostym zabiegiem, przywracającym „normalne” życie, wedle moralności innych jest zabójstwem. Chciałbym podkreślić, że piszę to słowa z perspektywy osoby będącej sceptycznej do jakiejkolwiek zmian prawnych dotyczących spraw światopoglądowych.
Przybysz w swoim utworze śpiewa ponadto słowa „rok miłosierdzia w więzieniu spędzam”, powielając wielokrotnie obalane kłamstwo, jakoby ktokolwiek miał zamiar karać kobiety za dokonanie aborcji. Najwyraźniej pewne środowiska znalazłyby się w siódmym niebie, gdyby "straszny reżim" wsadził kogokolwiek do więzienia. Obrona demokracji nareszcie nabrałaby jakiegokolwiek sensu.
Pozostaje zadać pytania – jak długo wygodnym politycznie tematem zamierzają grać redaktorzy z Czerskiej? Jak przedstawianie osobistych dramatów ma się do hasła „moja macica, moja sprawa”?