W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w TVN24, wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł ostro ocenił zachowanie policjantów wrocławskiego komisariatu, gdzie zginął Igor Stachowiak: " to nie byli policjanci, to byli bandyci w mundurach".
Do śmierci Igora Stachowiaka doszło 15 maja zeszłego roku. 25-latek został zatrzymany na wrocławskim Rynku. Do mediów wyciekło nagranie na którym widać, że Igor Stachowiak nie stawia oporu, mimo to jest rażony prądem. Jeden z policjantów każe 25-latkowi ściągać spodnie. Grozi kolejnymi dawkami prądu z paralizatora. Kilkanaście minut po scenach, jakie rozegrały się w toalecie, mężczyzna zmarł.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która bada sprawę, do dziś nie wyjaśniła okoliczności śmierci Igora Stachowiaka. Nikomu nie postawiono zarzutów. Sprawę skomentował wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który powiedział, że "przede wszystkim trzeba pamiętać, że śledztwo zakończyłoby się już kilka miesięcy temu, natomiast na skutek wniosków rodziny prokuratura złożyła wniosek o kolejną ekspertyzę biegłych. Poprzednia nie do końca zadowalała rodzinę ofiary. Chodzi o ekspertyzę dotyczącą obrażeń ciała. Prokuratura ma czyste ręce. Analizuje wszystkie wnioski i na nie przystaje, nie ma mowy o żadnym zaniechaniu".
W ostrych słowach wiceminister ocenił zachowanie policjantów na komisariacie. Powiedział, że zasługuje ono na najwyższe potępienie. - To nie byli policjanci, to byli bandyci w mundurach - powiedział. Pytany o ewentualne próby tuszowania sprawy przez policjantów Warchoł podkreślił, "źle pojmowana solidarność zawodowa kładzie się cieniem na tej sprawie".