– Od kilkunastu dni jestem atakowany ws. moich poglądów na temat ustawy dezubekizacyjnej – mówił płk Piotr Wroński w Telewizji Republika. Trwa specjalne wydanie "Republiki na żywo" dot. ostatnich wydarzeń na polskiej scenie politycznej.
OŚWIADCZENIE PŁK. WROŃSKIEGO
– Powiem tylko jedną rzecz. Ustawa dezubekizacyjna oczywiście mnie dotyczy, ale może się okazać, że moje dwadzieścia kilka lat pracy pójdzie na marne. Gdy w Sejmie zebrała się komisja, która pracowała nad ustawą, byli tam generałowie BOR, policjanci, strażacy ale nie było naszych generałów. W tej chwili gadanie bzdur na temat stanu wojennego i wykrzykiwanie, że za 2 tys. zł nie da się wyżyć jest kompletnym idiotyzmem, ponieważ w Polsce większość ludzi tak właśnie żyje. Nie wypowiem się więcej na temat ustawy dezubekizacyjnej. Nikt mnie nie przestraszy, nie interesują mnie dziennikarze, którzy mi grożą. Wreszcie, po 25 latach mamy szansę na normalne traktowanie tej sprawy – oświadczył płk Wroński w Telewizji Republika.
OSTATNIE WYDARZENIA W SEJMIE
– Od dawna mówię, że w Polsce główną służbą powinien być kontrwywiad, która powinien zajmować się takimi wydarzeniami, jak te ostatnie w Sejmie. Wczorajsze protesty w Sejmie były zaplanowane od dłuższego czasu i nie mam tu na myśli tylko słynnych kanapek, o których była mowa – mówi pułkownik.
– O 1:00 w nocy słyszałem w telewizji dwie kobiety – uczestniczki demonstracji – które mówiły, że przyjechały z Łodzi a wyjazd zaplanowany był na godzinę 14:00, to znaczy, że wszystko było dogadane (posłowie opozycji zaczęli wzywać ludzi pod Sejm ok. 17:00). Większość ludzi mogła przyjść spontanicznie ale powinniśmy zająć się grupą inicjatorów, która to wszystko zaplanowała.