Byłem radykalnym imamem, który miał w Europie nawracać na islam. Kiedy wybrałem Chrystusa, wydano na mnie wyrok śmierci. Wielokrotnie musiałem zmieniać tożsamość. Czterokrotnie były zamachy na moje życie. Połamali mi ręce, nogi, żebra. Odebrali mi żonę, syna i wszystko, co posiadałem, a miałem duże posiadłości. Teraz nawracam na chrześcijaństwo – mówi były imam Haroon w rozmowie z Jakubem Pacanem w "Tygodniku Solidarność".
– Zostałeś przysłany do Europy z misją nawracania chrześcijan na islam?
– Tak, w wieku osiemnastu lat byłem już imamem. Byłem pełen pasji, jeśli chodzi o islam, znałem cały Koran na pamięć. Moja misja muzułmańska była ze mnie dumna. Ze względu na moją gorliwość nazywali mnie „Lwem Pakistanu”. W 2010 roku przyjechałem do Aten, by nawracać na moją wiarę chrześcijan, których całe swoje życie nienawidziłem.
– Dlaczego nienawidziłeś chrześcijan, przecież ich nie znałeś?
– Tego nas uczyli w medresie. Z medresy wyniosłem obraz Europy jako kontynentu zepsutych obyczajów, gdzie ludzie piją alkohol, jedzą wieprzowinę, uprawiają dowolnie seks i psują muzułmańską młodzież. Europa to kraje chrześcijańskie, czyli nasi wrogowie.
– Jak wygląda studiowanie w medresie?
– W medresie uczy się tylko na temat islamu. Nie ma tam np. matematyki, biologi czy fizyki. Tam zaczynają się uczyć dzieci od około dziewiątego roku życia do mniej więcej osiemnastu lat. Uczniowie uczą się tam wszystkiego, co dotyczy islamu, poznają prawo szariatu i starają się nauczyć całego Koranu na pamięć. Tam też praktykuje się islam oraz uczy, jak przekazywać tę religię innym ludziom.
(...)
– I znalazłeś w końcu tę prawdę w chrześcijaństwie?
– Pewnego dnia, gdy siedziałem z moimi szefami przy stole, Elena zapytała, dlaczego nie chodzę się modlić, i jeśli mam problem, to mogę się z nimi tym podzielić. Odpowiedziałem jej, że zawsze, kiedy mówiła, bym szedł się pomodlić, również za nich, ja chciałem ich zabić. Poprosiłem, aby mi wybaczyli. Ona mnie wtedy przytuliła i powiedziała, że wybaczają mi z całego serca.
– Poprosiłeś ją, by zabrała cię tym razem do kościoła?
– Powiedziałem, żeby mi pomogli w moich poszukiwaniach. Ona powiedziała, że jest chrześcijanką i nie chce mnie na siłę nawracać, ale będzie się za mnie modliła i zaproponowała to samo. „Ty się módl, a Bóg pokaże ci, gdzie jest” – nigdy nie zapomnę tych słów. Zacząłem się modlić i Bóg dał mi trzy sny. W pierwszym śmie przyszedł do mnie Jezus i dał mi wiele bogactw, złota, srebra, klejnotów. Kiedy się obudziłem, pomyślałem, że to tylko sen. Położyłem się spać, a On znowu przyszedł we śnie i powiedział, „Haroon, przyjdź do kościoła”. Wtedy się obudziłem, poszedłem do kościoła, popatrzyłem na krzyż i Bóg znowu dał mi obraz. Ten krzyż nie był już krzyżem, ale wielkim tronem królewskim. Na tronie siedział król i to był Jezus, ten sam, co ze snów.
– Co wtedy czułeś w sercu?
– Poczułem wręcz, jakby ktoś dotknął mojego serca i wypełnił je pokojem. To był pokój, którego całe życie szukałem. Pokój Ducha Świętego, którego wcześniej nie miałem. Kiedy zobaczyłem ten krzyż, On powiedział: „Przyjdź do mnie”. Zobaczyłem wtedy całe swoje życie jak otwartą księgę i każdy mój grzech, i zapytałem: „Jak ja mam do Ciebie przyjść, jeśli jestem grzesznikiem?”. On odparł: „Mój synu, oddaj mi wszystkie swoje grzechy, a ja obiecuję, będą ci wybaczone”. Wtedy przebaczył mi wszystkie moje grzechy i to było realne uczucie, kim jest Jezus.
– Doznałeś przeżyć mistycznych?
– Tak, a jednocześnie było to takie realne. Wtedy wydarzyło się coś jeszcze. Jezus pokazał mi wydarzenie z Pakistanu, z roku 2004, kiedy jeden mężczyzna, chrześcijanin, pomodlił się za mnie.