Z obciążających mnie zeznań Katarzyny Plichty wynika, że kontaktowałem się z nimi za pomocą maila i żądałem wpłaty na moje konto określonej sumy pieniędzy. Czy byłbym na tyle głupi, żeby podać swoje konto? Nie prowadziłem takiej korespondencji, niczego nie wysyłałem, ten adres nie należy do mnie, nigdy go nie używałem. Mogę się domyślać, że były to bezprawne operacyjne działania ABW – mówił w Telewizji Republika Paweł Miter.
– Proponowano mi już większe pieniądze. Przy sprawie sędziego Milewskiego, zgłosił się do mnie człowiek, który kład mi 150 tys. zł na stół, ale ja tych pieniędzy nie podejmowałem. Byłem przestrzeżony, że to mogą być działania służb – zaznaczał.
Jak poinformowało Radio ZET, według prokuratury, twórca słynnej prowokacji przeciwko sędziemu Ryszardowi Milewskiemu brał pieniądze od Amber Gold. Sam oskarżony podkreśla w oświadczeniu, że może to mieć związek z faktem, iż w najbliższy piątek miał ukazać się jego materiał na temat nieślubnego dziecka prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego spotkaniach z byłym oficerem służb, kiedy był marszałkiem sejmu. CZYTAJ WIĘCEJ…
– Oświadczenie pisałem na kolanie i może zbyt emocjonalnie – mówił w TV Republika Miter. – Ogromną niezręcznością dla dziennikarza jest komentowanie tekstów, które jeszcze się nie ukazały, postanowiliśmy jednak z wydawcą, że zakomunikujemy informację o nieślubnym dziecku Bronisława Komorowskiego – dodał.
Zaznaczał przy tym, że decyzja o odłożeniu publikacji zapadła jeszcze przed ujawnieniem tej informacji przez Radio ZET. Zdaniem dziennikarza, działania prokuratury mają związek z kampanią wyborczą i mają na celu zdyskredytowanie go. – Odpowiednie służby wiedziały, że zajmowałem się tym tematem – podkreślał. – W tej sprawie jest więcej znaków zapytania, niż jasności – stwierdził.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Miter: tvn24.pl kłamie w mojej sprawie, by stworzyć układ obronny Milewskiego