– Dla mnie jest to szkalujący mnie paszkwil, w związku z czym autorzy tego tekstu powinni liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Rozumiem, że panowie redaktorzy Pyza i Wikło daliby uciąć sobie rękę za każdego, kogo znają. Jestem po wstępnych rozmowach z prawnikami – powiedział portalowi niezalezna.pl Bartłomiej Misiewicz.
Sprawa dotyczy najnowszej artykułu tygodnika "Sieci". Dziennikarze Marek Pyza i Marcin Wikło opisali w nim sprawę niejasnych wydatków na szkolenia i reklamę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Redaktorzy przedstawili tezą jakoby to Bartłomiej Misiewcz, były rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej był zamieszany w całą tą niejasną sprawę.
Były rzecznik MON odniósł się też do sprawy na Twitterze:
W związku ze szkalującymi mnie treściami zawartami w artykule "Tak CBA łapie swoich" w @Tygodnik_Sieci informuję, że przedstawiony opis ma się nijak do rzeczywistości, a więc autorzy tego paszkwilu muszą się liczyć z konsekwencjami prawnymi.
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) 7 maja 2018
– Artykuł ma się nijak do rzeczywistości. Dla mnie jest to szkalujący mnie paszkwil, w związku z czym autorzy tego tekstu powinni liczyć się z konsekwencjami prawnymi – powiedział Misiewicz.
– Rozumiem, że panowie redaktorzy Pyza i Wikło daliby uciąć sobie rękę za każdego, kogo znają. Jestem po wstępnych rozmowach z prawnikami, na pewno moi prawnicy będą się z redakcja tygodnika "Sieci" kontaktować i innymi mediami, które powtórzyły tę kłamliwą narrację – podkreślił b. rzecznik MON.
– Ciekaw jestem, kiedy usłyszę słowo "przepraszam" za tworzenie wobec mojej osoby nieprawdziwych zarzutów – dodał.