„Ministrowie rządu Tuska piorą mózgi młodym ludziom”
Ministrowie rządu Donalda Tuska piorą mózgi młodym ludziom wulgaryzmami; demokracja wymaga od nas pewnego standardu - ocenili politycy Suwerennej Polski odnosząc się do incydentu na Campusie Polska Przyszłości z udziałem ministra sportu Sławomira Nitrasa i ministra ds. UE Adama Szłapki.
W niedzielę wieczorem w mediach społecznościowych zamieszczone zostało krótkie nagranie z Campusu Polska Przyszłości, na którym widać co najmniej kilkudziesięciu młodych ludzi ze słuchawkami na uszach, którzy podczas silent disco skandują hasło "***** PiS". Za konsolą DJ-owską widać kilka osób, w tym ministra sportu Sławomira Nitrasa i ministra ds. UE Adama Szłapkę.
CZYTAJ WIĘCEJ <<< #PO9 | Campus Trzaskowskiego: partyjna impreza za niemieckie pieniądze >>>
Europoseł Lewicy Krzysztof Śmiszek pytany o sprawę w Polsat News stwierdził, że "młodość ma swoje prawa".
"Stosowanie przepisów o mowie nienawiści zawsze jest używane w odpowiednim kontekście. Rozumiem, że było zamknięte spotkanie, może nam się ta piosenka podobać, nie podobać, ale ona jest częścią jakiegoś dorobku kulturowego"
- ocenił.
Z opinią Śmiszka nie zgodzili się europosłowie Suwerennej Polski Patryk Jaki i Jacek Ozdoba oraz poseł Sebastian Kaleta. Zdaniem Jakiego, hasło skandowane przez uczestników wydarzenia nie może zostać nazwane "dorobkiem kulturowym Polski", ponieważ elementem, który odróżnia "człowieka kulturalnego od żula spod budki z piwem" jest jego słownictwo.
"(Na Campusie Polska Przyszłości) widzieliśmy, że dyrygują tłumem - który posługuje się językiem żuli - ministrowie, w tym jeden, o zgrozo, minister do spraw europejskich, który reprezentuje Polskę za granicą"
- powiedział europoseł we wtorek na konferencji prasowej. Dodał, że gdyby w tekście utworu słowo "PiS" zastąpić dowolną mniejszością seksualną czy narodową to wówczas politycy koalicji rządzącej uznaliby to hasło za mowę nienawiści.
Kaleta stwierdził, że zachowanie ministrów podczas Campusu obrazuje, że "patologia stała się codziennością".
"Cała Polska mogła zobaczyć zwiezionych do Olsztyna przez Rafała Trzaskowskiego młodych ludzi, którym ministrowie rządu po prostu piorą mózgi wulgaryzmami"
- podkreślił.
Ozdoba zauważył, że "demokracja wymaga od nas pewnego standardu, a na pewno nie jest demokratycznym uprawianie takiego barbarzyńskiego języka".
"Ale żeby było jasne, nie wolno jest tego typu języka używać i wobec Platformy i wobec innych"
- zaznaczył europoseł.
Politycy oskarżeni przez dziennikarzy o hipokryzję ocenili, że jest różnica między skandowaniem hasła "***** PiS", a nazywaniem premiera Donalda Tuska "agentem niemieckim".
"Jestem w stanie przedstawić szeroką argumentację na to, że Tusk zachowuje się jak agent niemiecki w Polsce i jest na to ogromna ilość dowodów"
- odpowiedział Jaki.
"Uważam, że jest to całkowicie co innego niż kazanie +słowo na w..+ z kraju ludziom czy politykom, którzy reprezentują może nawet dziesięć milionów ludzi w Polsce"
- dodał.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował w poniedziałek, że razem z posłanką PiS Anną Gembicką złożyli pismo do 13 firm, które sponsorują Campus Polska Przyszłości, w którym apelują o wyciągnięcie konsekwencji i zajęcie stanowiska w sprawie. W piśmie posłowie pytają m.in., czy sponsorzy "utożsamiają się z mową nienawiści" i "treściami dyskryminującymi i nawołującymi do agresji".
Źródło: PAP