Miller o skandalicznej okładce ,,Faktu'': Dochodzą mnie sygnały z wewnątrz redakcji, że to się spotkało z pozytywną oceną, że to jest ciekawa propozycja, że na pewno zaboli
– Nie mogę zrozumieć, jak ktoś pomyślał, że ten artykuł, to dobry pomysł. Rozumiem, że redaktor naczelny został zdymisjonowany, ale przecież ktoś to napisał, ktoś to opracował, ktoś zatwierdził, ktoś to oceniał. Dochodzą mnie sygnały z wewnątrz redakcji, że to się spotkało z pozytywną oceną, że to jest ciekawa propozycja, że na pewno zaboli - powiedział w Polsat News Leszek Miller komentując skandaliczny artykuł opublikowany w ,,Fakcie\'\' zatytułowany ,,Ojciec wybrał politykę, syn sznur\'\'.
– Jesteśmy jakoś oswojeni ze śmiercią. Uczestniczymy w pogrzebach, składamy kondolencje. Tylko to wszystko ma się nijak do tego, gdy umiera ktoś najbliższy, bo wtedy umiera cząstka każdego z nas - powiedział w Polsat News Leszek Miller.
– Gdybym mógł negocjować ze śmiercią, to bym zaproponował siebie. On miał 48 lat, ale właściwie był jak chłopiec. Bardzo wrażliwy, mało odporny na przeciwności losu - wspominał syna były premier.
– Wszystko wskazuje na to, że nasz syn targnął się na swoje życie - dodał.
– Radzę politykom, jako były polityk, żeby pamiętali o swoich bliskich. Żeby nie było tak, że polityka zjada ich jak jakiś potwór, przeżuwa i wypluwa. A z rodziną dzieją się rzeczy, o których oni nie wiedzą, bo nie mogą wiedzieć. Trzeba jakoś godzić to, co jest związane z życiem rodzinnym z tym, co jest związane z życiem zawodowym, pasjami politycznymi - mówił gość Polsat News.
Leszek Miller odniósł się także do listu napisanego do Mathiasa Doepfnera, przewodniczącego Zarządu Axel Springer SE – Napisaliśmy list, żeby wiedział co się dzieje w polskim "Fakcie". To dla nas było coś niezwykle koszmarnego. Na cale szczęście moi koledzy nie pokazali mi tej okładki przed ceremonią pogrzebową, a dopiero po niej. Ale poczułem, że ktoś mi wbija nóż prosto w serce - mówił.
– Nie mogę zrozumieć, jak ktoś pomyślał, że ten artykuł, to dobry pomysł. Rozumiem, że redaktor naczelny został zdymisjonowany, ale przecież ktoś to napisał, ktoś to opracował, ktoś zatwierdził, ktoś to oceniał. Dochodzą mnie sygnały z wewnątrz redakcji, że to się spotkało z pozytywną oceną, że to jest ciekawa propozycja, że na pewno zaboli - powiedział Leszek Miller w Polsat News.
– - Dzisiaj moi przedstawiciele prawni złożyli w siedzibie ,,Faktu'' wniosek przedsądowy, w którym formułują zarzuty i żądają zadośćuczynienia. Zobaczymy jaka będzie reakcja - dodał.