Miller: Nie ma dobrych słów, żeby opisać porażkę
– Inaczej bym się czuł gdyby to było 6 procent, a inaczej się czuję kiedy to jest 7,6 procent. Zjednoczona Lewica otrzymała milion sto tysięcy głosów, ci ludzie nie znikną – komentował niski wynik wyborczy koalicji Zjednoczona Lewica szef SLD Leszek Miller.
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, koalicja partii lewicowych Zjednoczona Lewica zdobyła w niedzielnych wyborach 7,55 proc. poparcia, co nie pozwala jej na przekroczenie 8-proc. progu wyborczego i oznacza, że ZL nie weszła do Sejmu. Czytaj więcej
Wyborcy lewicy nie znikną
Komentując ten informacje dzisiaj w poranku radia TOK FM, szef SLD Leszek Miller podkreślała, ze ZL nie otrzymała złego wyniku i była bliska przekroczenia progu wyborczego. – Zabrakło pół punktu procentowego – dodał Miller.
– Jak słucham komentarzy, to myślę, że gdyby to było te pół punktu więcej, to dzisiaj słyszałbym, jak wspaniały sukces odnieśliśmy. Otarliśmy się o włos (o wejście do Sejmu - red.) i dla jednych to jest ostateczne świadectwo braku zapotrzebowania na lewicę, a dla innych to oznacza potrzebę kontynuowania tego projektu – tłumaczył polityk.
– Jak mnie pan zapyta jak się czuję, to trudno do opisać. Nie ma dobrych słów, żeby opisać porażkę. Inaczej bym się czuł gdyby to było 6 procent, a inaczej się czuję kiedy to jest 7,6 procent – mówił Miller. Jak dodał, wpływ na wynik koalicji miał też fakt, że wcześniej SLD startował sam, a tym razem zainwestował kapitał wyborczy w zjednoczenie z innymi partiami. – Zjednoczona Lewica otrzymała milion sto tysięcy głosów, ci ludzie nie znikną, są obecni w polskim życiu publicznym, społecznym – dodał lider SLD.
Leszek Miller przypomniał też, że zgodnie ze swoją zapowiedzią z czerwca, bez względu na wynik ZL nie zamierzał i nie zamierza już kandydować na żadne stanowiska w SLD.
Czytaj więcej:
Kopacz, Kaczyński i Petru. Kto zdobył najwięcej głosów Kopacz: Będę kandydować na nowego szefa PO. Kalendarz wewnętrznych wyborów ustali Rada Krajowa Komitet Polityczny PiS: Beata Szydło kandydatką na premiera