Mija 60 lat od przyjęcia ustawy aborcyjnej przez komunistów. Terlikowski: Mamy do czynienia z ludobójstwem. Tamto ustawodawstwo wciąż żyje
27 kwietnia 1956 roku komunistyczny Sejm przyjął ustawę, która dopuszczała przerwanie ciąży w przypadku "wskazań lekarskich", "trudnych warunków życiowych kobiety" i przy uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa. W praktyce miało to oznaczać dokonywanie aborcji bez ograniczeń. – Pamiętajmy, jakie są źródła polskiego prawa i odrzucajmy te, które są sowieckie – powiedział redaktor naczelny Telewizji Republika Tomasz Terlikowski.
– Tamto ustawodawstwo wciąż żyje. Zapis o niekaralności kobiet jest wciąż ten sam, a to jest zapis sowiecki. Poza krajami postsowieckimi i USA, w innych krajach karalności podlega również kobieta – przekonywał. – Niekaralność, którą przyjęła Polska za Związkiem Sowieckim wynika z tego, że bronione jest nie życie i człowiek, a ciąża. Nielegalna aborcja jest więc traktowana jako samookaleczenie. Te zapisy wciąż są żywe w polskiej demokracji – wyjaśnił.
Terlikowski przy okazji rocznicy uchwalenia ustawy aborcyjnej przypomniał, że według oficjalnych statystyk Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), co roku zabijanych jest od 45 do 50 mln dzieci, choć dane te są niepełne. – Cząstkowe dane wypływają na przykład z Rosji, gdzie rocznie zabija się nawet do 12 mln dzieci. Mamy do czynienia z ludobójstwem – uznał redaktor naczelny stacji.
Zdaniem Terlikowskiego jesteśmy w stanie sprawdzić, ile rocznie dokonuje się nielegalnych aborcji, ale nikt nie chce się za to zabrać. – Możemy sprawdzić, ile mniej więcej jest aborcji, bo każda niesie ryzyko powikłań dla matek – stwierdził.
Terlikowski zauważył, że w oparciu o przepisy PRL-owskiej ustawy, zabito ponad 6 mln nienarodzonych dzieci. – Zgodnie z tą wykładnią dziecko przed narodzinami nie ma żadnych praw. Trzeba to jak najszybciej zmienić – uznał. W opinii Terlikowskiego, jedną z podstawowych zmian w polskim prawie, powinna być możliwość karania kobiet za dokonanie aborcji.
Redaktor naczelny TV Republika przypomniał także, że w czasach PRL-u były również osoby, które wyrażały ostry sprzeciw wobec wprowadzonych przepisów. Takimi postaciami byli m.in. Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, czy ginekolog i położnik prof. Włodzimierz Fijałkowski, który mimo represji, nigdy nie zgodził się przeprowadzić aborcji. Przeciw przyjęciu ustawy w 1956 roku głosowało także pięciu posłów związanych ze środowiskami katolickimi.
– Pamiętajmy, jakie są źródła polskiego prawa i odrzucajmy te, które są sowieckie. Zawsze można być uczciwym – apelował Terlikowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Terlikowski: Dziecko konało godzinę. Za tę zbrodnię ktoś musi odpowiedzieć!
Terlikowski: W Polsce połowa abortowanych dzieci rodzi się żywych. Potem są dobijane
Terlikowski: Kiedy politycy PiS zakażą aborcji? Jeszcze rok temu mieli gęby pełne obrony życia