Dzisiejszym gościem red. Ryszarda Gromadzkiego w programie ,,W punkt’’ był Stanisław Michalkiewicz
Emocje po wyborach jeszcze nie opadają. Zdecydowanie nie służy wyciszeniu emocji sytuacja związana ze składaniem protestów wyborczych. Mówi się o trzeciej turze wyborów, która miałaby się odbyć Sądzie Najwyższym.
- W Sądach Najwyższych działają dwie partie polityczne, które się żrą między sobą. Wybory mogłyby zostać unieważnione w zależności od tego, która partia weźmie górę. Skutki takiej decyzji byłyby poważne. Opozycja z pewnością by się cieszyła, być może zaczęliby demonstracje uliczne – powiedział Michalkiewicz.
Jeżeli w jakimś państwie członkowskim Unii Europejskiej pojawia się zagrożenie dla demokracji, a w tym przypadku takie oskarżenia by miały miejsce, to wtedy UE uruchamia bratnią pomoc na prośbę tego państwa.
- Następstwa tego mogłyby być daleko idące. Wydaję mi się, że sędziowie Sądu Najwyższego nie są, aż tak odważni, żeby wziąć na siebie taką odpowiedzialność. Nawet jeśli stwierdzi Sąd zasadność pewnych protestów, to przyjmie taką formułę,, jak w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego – dodaje.
Stanisław Michalkiewicz powiedział, że Trzaskowski jest zarozumiałym blagierem. W kampanii wyborczej może działać na pewien typ ludzi, natomiast nie jestem pewien, czy są to kwalifikacje na przywódcę partyjnego.
- Konfederacja będzie teraz zwalczana i widać to już zaraz po wyborach. Została podjęta próba wykreowania alternatywy jednorazowego użytku w postaci pana Mariana Kowalskiego, jako przywódcy Narodowców Polskich. Wydaję mi się, że to jest taka próba i to znaczy, że ta metoda została uznana za skuteczną i bardzo możliwe, że będzie zastosowana – stwierdził Michalkiewicz.