— Najważniejszą konkluzją jest stwierdzenie, że samolot uległ rozpadowi w wyniku eksplozji w powietrzu. To zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość. Nikt nie jest w stanie już tego podważyć — powiedziała mec. Maria Szonert-Binienda, która była gościem red. Adriana Stankowskiego w programie "Wolne Głosy Wieczorem" w Telewizji Republika.
— Cieszę się bardzo, że Gazeta Polska opublikowała cały raport. Jest to przełomowy dokument — zawiera bardzo istotne fakty. To są fakty bezsporne udowodnione — ponad wszelką wątpliwość. To jest bardzo ważne dla opinii publicznej. Niestety ten przekaz, że to są niepodważalne fakty, nie przebił się do opinii publicznej — podkreśliła pani mecensa.
— Ten raport techniczny unieważnia raport komisji Milera z 29 lipca 2011 r. To jest dla nas krok milowy. Wielu Polaków czekało na ten moment — dodała.
Unieważnić raport Millera
— Raport Millera utwierdza wszystkich badaczy, że także polski rząd potwierdził konkluzje MAK-u. Czyli nie ma żadnych kontrowersji. Unieważnienie Millera jest kluczowe. Nikt się nie będzie powoływał na dokument, że rząd polski potwierdza ustalenia Rosji — stwierdziła.
— Najważniejszą konkluzją jest stwierdzenie, że samolot uległ rozpadowi w wyniku eksplozji w powietrzu. To zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość. Nikt nie jest w stanie już tego podważyć — zaznaczyła mec. Maria Szonert-Binienda.
— Te materiały, które są zawarte w raporcie, całkowicie bronią się przed niezawisłym sądem —mówiła.
Czy Donald Tusk powiedział coś wartościowego?
— Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego Pod Smoleńskiem zajmuje się aspektami technicznymi — czyli co doprowadziło do śmierci pasażerów i zniszczenia samolotu — powiedziała rozmówczyni red. Adriana Stankowskiego.
— Równoległe śledztwo jest prowadzone przez Prokuraturę Krajową. Ono się rządzi swoimi własnym sprawami. Oczywiście są jeszcze inne poboczne śledztwa — jak skargi rodzin ofiar — dodała.
— Mam nadzieję, że w czasie tajnych zeznań pan premier Donald Tusk coś sobie przypomniał i że jakieś ważne informacje ujrzały światło dzienne — podkreśliła pani mecenas.