Mazurkiewcz: Pan od WF-u zamknął moich synów w pomieszczeniu, bo nie lubił PiS-u. Grożono mi, że dostanę nożem po żebrach
— Obydwaj synowie byli ofiarami pana od WF-u, który ich poszarpał, zamknął w pomieszczeniu na klucz. Wiktor miał zrobioną obdukcję, miał ślady pobicia. Zapytałam co miał na swoją obronę ten pan. On powiedział, że nie lubi PiS-u. Takie było uzasadnienie szarpania dzieci — powiedziała Joanna Mazurkiewicz (wdowa po śp. senatorze PiS Andrzeju Mazurkiewiczu), która była gościem red. Adriana Stankowskiego w programie "Republika po południu".
Przypomnijmy: Gazeta Polska Codziennie napisała o tym, że Joanna Mazurkiewcz długimi tygodniami była ofiarą szykan. Sąsiedzi z eleganckiego osiedla na warszawskim Służewcu nie ukrywali wobec kobiety niechęci z powodu – jak ona sama twierdziła – jej poglądów politycznych. – Słyszałam już: „ty pisowska k...”, ale ostatnio sytuacja stała się naprawdę niebezpieczna – dodała. Dzisiaj wdowa po senatorze wystąpiła w Telewizji Republika:
— Wszedł do mieszkania i poinformował mnie, że jestem „PiS-owską kur…ą” i następnym razem dostanę nóż pod żebra — wspomniała kobieta.
— Nie chcę cytować tych słów. Jeżeli ja słyszę „Pisiuro” i inne takie rzeczy... Proszę Policję o pomoc… Ten atak miał miejsce, kiedy chłopcy się chwalili, że ojciec został odznaczony. Wtedy zaczęły się nawarstwiać te ataki — dodała.
— Popierałam Andrzeja Dudę. Moje dzieci słyszały te hasła. Mówiłam je z nadzieją, dzieci zapewnie powtarzały. Szkoła mnie poinformowała, że rodzicom pozostałych dzieci bardzo się nie podobały takie hasła — powiedziała Joanna Mazurkiewicz.
Pan do WF-u, który szarpał i zamykał dzieci, bo nie lubił PiS-u
— Obydwaj synowie byli ofiarami pana od WF-u, który ich poszarpał, zamknął w pomieszczeniu na klucz. Wiktor miał zrobioną obdukcję, miał ślady pobicia — mówiła Mazurkiewicz.
— Zapytałam co miał na swoją obronę ten pan. On powiedział, że nie lubi PiS-u. Takie było uzasadnienie szarpania dzieci — dodała.
— Zostałam wychowana, że muszę sobie poradzić sama. Nie powoływałam się na Andrzeja, nie korzystałam ze znajomości. Zgłosiłam sprawę do rzecznika Praw Dziecka — mówiła.
Mój syn chciał odebrać sobie życie
— Toczyło się postępowanie w kuratorium przeciwko nauczycielowi. Nie zapadła żadna decyzja — stwierdziła kobieta.
— Jest mi strasznie żal moich synów. Mój syn Wiktor wstydził się imienia Mazurkiewicz, bo dzieci mu dokuczały i wyśmiewały go w szkole. Powiedział, że po raz pierwszy czuł się dumny z taty kiedy został wręczany Krzyż Wolności i Solidarności — wspominała.
— Niektórzy nauczyciele próbowali mi pomóc. Mój syn chciał odebrać sobie życie. Chciał skoczyć z okna. Miał 11 lat — mówiła wstrząśnięta kobieta.