Magdaleny Ogórek, kandydatki SLD na urząd prezydenta miał okraść uczelnię w której pracował, a ponadto był na tajnej liście współpracowników SB. "To próba niszczenia demokracji i łamania mnie jak niegdyś premiera Cimoszewicza" – napisała w oświadczeniu Ogórek.
Do warszawskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Piotra Mochnaczewskiego, męża kandydatki SLD na prezydenta. Zawiadomienie złożyła szkoła wyższa Viamonda Industrial, w której mąż Magdaleny Ogórek był kanclerzem.
– Zawiadomienie wpłynęło do nas w grudniu, 13 stycznia zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa. Dotyczy ono przywłaszczenia mienia przez pana Piotra Mochnaczewskiego na szkodę szkoły Viamoda – potwierdziła w rozmowie z dziennikiem Fakt prokurator Renata Mazur, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Uczelnia zerwała współpracę z Mochnaczewskim, a władze uczelni wytoczyły byłemu już kanclerzowi sprawę z powództwa cywilnego.
Fakt ponadto informuje, że mąż kandydatki SLD na prezydenta był na liście tajnych współpracowników SB.
Magdalena Ogórek na portalu Facebook opublikowała oświadczenie, w którym zapowiada, że nie wycofa się z kandydowania. Chciałam Państwa poinformować, że rozpoczęły się próby niszczenia moich przyjaciół, rodziny, znajomych. W ostatnich dniach podjęto starania, by zmusić mnie do wycofania z wyborów. To próba niszczenia demokracji i łamania mnie jak niegdyś premiera Cimoszewicza – napisała. Ktokolwiek to czyni - nie ma ze mną tymi metodami żadnych szans. Może używać mafii, prokuratur, czy podrzucać dziennikarzom wszelkie bzdury – dodała kandydatka SLD na prezydenta.