Teraz, kiedy to 500 Plus wydajemy na życie rodzinne ciężko stwierdzić, czy ten program tak relatywnie pomaga – oceniła Paulina Kosiniak-Kamysz, żona lidera PSL. Była też pytana o kwestię zalegalizowania prawa do adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. – Myślę, że małymi krokami trzeba doprowadzić w ogóle do takiej szeroko pojętej debaty publicznej, zwłaszcza w tych kwestiach najbardziej spornych światopoglądowo – mówiła.
Żona Władysława Kosiniaka-Kamysza była gościem Radia Zet. Pytana o programy społeczne rządu, w tym o program 500 Plus mówiła, że „nie jest to program, który zwiększa dzietność w Polsce”.
– Wiele programów zostało wprowadzonych przez mojego męża. Takie jak żłobki, przedszkola, roczny urlop macierzyński. Na całokształt efektów wpływają różne programy – oceniła.
Pytana o to, na ile 500 Plus pomaga jej jako mamie, odparła, że „w obecnej chwili, kiedy ceny wszystkiego poszły mocno w górę, niewiele pomaga”. – Tak naprawdę taki program mógł mieć sens kilka lat temu, kiedy te ceny były niższe. Teraz, kiedy to 500 Plus wydajemy na życie rodzinne ciężko stwierdzić, czy on tak relatywnie pomaga – mówiła Paulina Kosiniak-Kamysz.
W kolejnej części wywiadu zabrała głos w sprawie adopcji dzieci przez pary homoseksualne. – Moim zdaniem nie wolno też tak patrzeć daleko naprzód. Najpierw załatwmy te podstawowe sprawy, a później dopiero zastanawiajmy się nad kolejnymi. Bo jeżeli teraz wrzucimy wszystko do takiej debaty publicznej, to ludzie się w tym wszystkim pogubią. Ja myślę, że małymi krokami trzeba doprowadzić w ogóle do takiej szeroko pojętej debaty publicznej, zwłaszcza w tych kwestiach najbardziej spornych światopoglądowo – mówiła.