O Lwowie nie wolno było Polakom w PRL pamiętać w ogóle i nawet z lwowskiej piosenki „Dobranoc, oczka zmruż” cenzorzy wycięli Maryli Rodowicz lwowski „kulikowski” chleb. A lwowiakowi, muzykowi Janowi Martiniemu w dowodzie wpisano, że urodził się w… Związku Radzieckim. „Ostatni lwowiak”, więziony za komuny za nawoływanie do rozruchów, a dziś wraz z żoną organizujący „Warsztaty polskości” w Kazachstanie, będzie gościem Piotra Lisiewicza w programie „Wywiad z chuliganem” w Telewizji Republika.
Jan Martini wraz żoną organizuje „Warsztaty polskości” w Kazachstanie. – Tam żyją wciąż 34 tysiące Polaków, przyznających się do polskości. To było heroizmem w okresie sowieckim. A myśmy tych Polaków zupełnie odpuścili! Wielu z nich nie mówi po polsku, ale nadal po polsku się modlą. Widocznie wierzą, że modlitwa po polsku ma do Pana Boga lepszy dostęp – opowiada.
Prapradziadek Jana Martiniego był Włochem, który przez Wiedeń trafił do Lwowa i zakochał się w polskiej szlachciance Katarzynie Kaczkowskiej. By móc zdobyć jej rękę, musiał wystąpić z cesarskiej armii. Jak zastrzega Jan Martini, nie jest bliskim krewnym Alessandro Martiniego, producenta wermutu Martini, gdyż tamci Martini to boczna linia jego rodu.
Magia polskiego Lwowa była tak silna, że wszyscy przyjezdni polonizowali się błyskawicznie i już w drugim pokoleniu szli do powstań. Jan Martini „ostatnim lwowiakiem” nazywany bywał dlatego, że Sowieci wyrzucili jego rodzinę ze Lwowa, gdy miał… dwa miesiące.
Kresowy odcinek programu „Wywiad z chuliganem” poświęcony będzie m. in. początkom polskiego ruchu kibicowskiego na meczach Pogoni Lwów i Czarnych Lwów oraz niepowtarzalnemu zjawisku, jakim byli lwowscy batiarzy. – To jest taka dziwna sprawa, że batiarów raczej się traktowało z sympatią, a przecież to był też i element przestępczy. We Lwowie była słynna szkoła złodziei, notabene okradli moich rodziców przed wojną. O tyle było to dziwne, że np. w Warszawie gwarą warszawską mówiły tylko przedmieścia, Czerniaków itp. Natomiast we Lwowie tym bałakiem lwowskim mówili także profesorowie, inteligencja – opowiada Jan Martini.
W stanie wojennym Martini dostał wyrok trzech lat więzienia za wydawanie podziemnego pisma w Koszalinie. Przez SB rozpracowywany był w sprawie o kryptonimie „Muzyk”. Zarzuty był standardowe: lżył, szydził oraz poniżał najwyższe władze, a także rozpuszczał fałszywe informacje, mające na celu wywoływanie rozruchów. W więzieniu przeszedł m.in. karcer i ścieżkę zdrowia.
A w latach 90. jako muzyk grający zarówno na fortepianie, jak i utwory jazzowe opłynął całą kulę ziemską na amerykańskich statkach. Obecnie działa w Poznańskim Klubie Gazety Polskiej i ostro ocenia rzeczywistość III RP: – Największym osiągnięciem Kiszczaka było nie tylko wyhodowanie od małego Lecha Wałęsy, ale stworzenie mediów formalnie postsolidarnościowych, które przez ponad 25 lat trzymają w imadle mózgi Polaków – stwierdza.
Program Piotra Lisiewicza „Wywiad z chuliganem” emitowany jest co sobotę poznańskim Radiu Merkury o 20.10., a co niedzielę o 21.30. w Telewizji Republika.