W programie "W Punkt" redaktor Piotr Lisiewicz rozmawiał z Marcinem Najmanem, wojownikiem MMA. O skandalu w MMA, potrzebnym kodeksie honorowym, cyrku, gladiatorach, prowokacjach przed walką, roli Kościoła i krzyża dla Polaków oraz aktualnych protestach w Polsce.
Redaktor Piotr Lisiewicz zaczął program od porównania szumu medialnego wokół Marcina Najmana do ustanowienia go wrogiem publicznym nr 1 w Polsce. Przypomniał trailer filmu z 1931 r., w którym strzelano do tzw. wroga publicznego. Obecna sytuacja wokół wojownika MMA, zmasowana jego krytyka w mediach miałaby być aktualnym odpowiednikiem tego dzieła.
Marcin Najman stwierdził, że on do nikogo nigdy nie strzelał i nie zamierza tego robić. Przyznał, że owszem złamał reguły MMA w trakcie walki, reguły, które zostały ustalone tuż przed pojedynkiem z jego rywalem. Ale najpierw złamano wszelkie zasady wobec niego tuż przed walką. Nie widział nigdy czegoś takiego, choć od 23 lat bierze udział w sportach walki. Niesłusznie oskarżono go przed walką o romans, co zraniło jego rodzinę, ośmioletnie dziecko i żonę. Co prawda gdy wojownik zagroził złożeniem pozwu cywilnego o odszkodowanie jego przeciwnik zaczął wycofywać się z zarzutów, ale szambo się rozlało i zagroziło rodzinie. Marcin Najman uważa ataki na rodzinę za coś niedopuszczalnego nawet w sportach walki. Rozumie, że MMA to cyrk i rzeczywiście istnieją tu kontrowersyjne zachowania, ale atak na rodzinę był przesadą nawet jak na MMA.
Redaktor Piotr Lisiewicz zauważył, że mimo, że MMA skoncentrowane jest na walce, skandalach i kontrowersjach, to nawet w takiej branży powinien obowiązywać choćby podstawowy kodeks honorowy.
Marcin Najman przyznał, że nie ma pretensji o różne kontrowersje w MMA, bo pompuje to oglądalność i nawet ma pewne uzasadnienie, ale akurat jemu przed tą walką wyrządzono prawdziwą krzywdę. Atak na rodzinę był przekroczeniem jakichkolwiek zasad. Miał również pretensje do rywala, że zaatakował go za poglądy światopoglądowe.
Wojownik MMA Najman przyznał, że jest za obroną dzieci nienarodzonych i jest gotowy bronić kościołów przed agresorami, ale nie chce by inni ludzie z branży MMA wypominali mu poglądów. Sport powinien być wolny od polityki.
Jednocześnie podkreślił, że kościół i krzyż były zawsze tymi symbolami, wokół których gromadzili się Polacy w czasach zaborów czy komuny.
Na koniec gość programu sam zaatakował swoje rywala za mało przyzwoite prowadzenie się w życiu.
Pod koniec odcinka redaktor prowadzący wraz z gościem komentowali obecne protesty w Polsce uważając, że za mało w nich szacunku wobec tradycji i kultury polskiej oraz chrześcijańskiej.