Gościem Anny-Marii Szczepaniak oraz Aleksandra Wierzejskiego w programie Telewizji Republika ,,10.04.2010 FAKTY” była Beata Majczyna - psycholog, podkomisja smoleńska.
– Nie stwierdzono nigdy obecności gen. Błasika w kokpicie, który rzekomo miał wywierać presję na pilotach. Jeżeli chodzi o odbiór generała przez świadków, to nie było żadnych opinii, które świadczyłyby o takim stylu jego funkcjonowania w trakcie jakichkolwiek lotów. Z jego strony takiej opresji być nie może. Przeczy też temu rozmowa dowódcy załogi z panem Kazanem. Nie ma udokumentowanej sytuacji, która sugerowałaby zmuszenie pilotów do podjęcia próby lądowania - mówiła na antenie Telewizji Republika Beata Majczyna.
Czy świadomość wagi lotu mogła być na tyle ciążąca dla załogi, aby wpłynęła na niewłaściwe decyzje?
– Wydaje mi się, że nie. Byli to ludzie doświadczeni. To nie był ich pierwszy lot z tak ważnymi osobami, więc byli do tego przyzwyczajeni - oceniła Majczyna.
PSYCHOLOGICZNE ASPEKTY SPRAWY
– Według moich analiz sposób komunikacji między załogą świadczył o tym, że ci ludzie się znali, lubili, znali swoje obowiązki i wiedzieli kto i co ma w danym momencie robić. Świadczą o tym luźne rozmowy podczas lotu, które nie przeszkadzały im w pełnieniu swoich obowiązków - powiedziała.
– Każdy z członków załogi był postrzegano jako osoba profesjonalnie przygotowana do swoich obowiązków. To nie było tak, że ktoś z nich był niedoświadczony - dodała.
MOMENT SCHODZENIA SAMOLOTU NA PAS STARTOWY
– Tam było skupienie na tym, co trzeba robić. Były profesjonalnie wydawane i wypełniane komendy. Tam była praca, w której każdy wiedział co robić - podkreśliła psycholog.
WIEŻA KONTROLI LOTÓW
– Sam sposób funkcjonowania świadczy o tym, że było tam duże zdenerwowanie – graniczące wręcz z paniką. Były podawane nieprawdziwe informacje nt. położenia samolotu. To powodowało, że piloci zaufali tym ludziom. Skoro były podawane nieprawdziwe informacje, to z góry wiadomo, że był w tym jakiś cel! Jaki? To już pozostawiam do analizy…
– To nie były również osoby świeże w pracy. Wydawałoby się, że te osoby powinny wykonywać swoje obowiązki prawidłowo. Okazuje się, że przebywała tam tez osoba, której być nie powinno. Ta osoba kierowała całą grupą – to był płk. Krasnokucki, który nie miał prawa kierować kontrolerami. On przejął całą inicjatywę, to jego działania są tam zauważalne - relacjonowała nam Majczyna.
Czy podwładni zdawali sobie sprawę, że rozkazy pułkownika prowadza do tragedii?
– Możemy tylko domniemywać. Nie wydaje mi się jednak, aby byli nieświadomi konsekwencji tych działań.
– Od razu widać kto w jaki sposób funkcjonuje. Zarzuty wobec pilotów są bezzasadne. Kierowali się tym czego byli nauczeni, byli przekonania, że grupa kontrolerów pomaga im w podejściu do lotniska. Wypowiedzi o tym, że piloci próbowali lądować mówią tylko o tym, że chcieli spróbować i bezpiecznie podjąć dalsze działania - zaznaczyła.
ZARZUTY WOBEC GEN. BŁASIKA ORAZ PREZYDENTA LECHA KACZYŃSKIEGO
– Wydaje mi się, że był to sposób na wytłumaczenie całej sytuacji, odsunięcie cienia podejrzeń od strony rosyjskiej. Można wtedy było stwierdzić, że to piloci zawinili i poddali się presji. (…) Jest to próba wytłumaczenia zaistniałego zdarzenia - tłumaczyła w programie ,,10.04.2010 FAKTY” psycholog z podkomisji smoleńskiej.
BADANIA
– Jeżeli chodzi o osobowość całej załogi, to były karty lotniczo-lekarskie z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. Piloci są badani psychologicznie i lekarsko. Były to wyniki badań, na podstawie których wydawane były opinie czy piloci są zdolni do wykonywania swoich obowiązków. Jeśli chodzi o stenogramy z rozmów to miałam możliwość przeanalizować materiał. Ekspertyzy również nie potwierdziły tego, że gen. Błasik był podczas lotu pod wpływem alkoholu - powiedziała Beata Majczyna.
– Dotykający był fakt, że strona rosyjska konstruując raport sugerując, że dowódca załogi był konformistą posługiwała się wynikami badań otrzymanymi przez stronę polską. Ja nie znalazłam w dokumentacji prośby o przekazanie takich badań – co jest dla mnie niesłychane, aby przekazać takie dane drugiej stronie. Sam fakt przekazania stronie obcej takich wyników badań jest co najmniej zatrważający. Tym bardziej, że storna rosyjska wykorzystała to w sposób negatywny, aby podkreślić konformizm dowódcy. Tym bardziej szokujące jest to, że ten wynik mieścił się w średniej - dodała.