– Brzozę uczynili Rosjanie, chociaż nie od początku, ale uczyniliśmy niejako symbolem. Mianowicie chcieli nam wbić w społeczną świadomość na zawsze, chcieli uczynić ją symbolem dramatu smoleńskiego, tak aby nikt nie miał wątpliwości, że brzoza o średnicy 30-40 cm zniszczyła samolot 70, czy 80 tonowy - powiedział marszałek senior, przewodniczący pokomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego pod Smoleńskiem Antoni Macierewicz w rozmowie z Aleksandrem Wierzejskim w programie Telewizji Republika "10.04.2010 fakty".
– W tym odcinku zajmiemy się jednym z filarów kłamstwa, jakie przez tyle lat snuto wokół katastrofy smoleńskiej, mianowicie ta słynna brzoza miała być przyczyną katastrofy smoleńskiej. To w nią miał uderzyć samolot, zostawiając nawet jakieś odłamki. Oczywiście niekompetencja pilotów, trudne warunki, cztery podejścia, to wszystko było, ale bez tej brzozy, wypadku by nie było. Mamy twarde dane na ten temat. Tak nam kazano wierzyć - zaczął Aleksander Wierzejski.
– To prawda. Między innymi o to chodziło i dlatego nasze prace trwały tak długo i dlatego raport, który jest gotowy, a którego publikacja ze względów społeczno-politycznych, została trochę przesunięta, w pełni to pokazuje, ale warto omówić i pokazać główne elementy z punktu widzenia badania technicznego tego raportu - stwierdził Antoni Macierewicz.
– Brzozę uczynili Rosjanie, chociaż nie od początku, ale uczyniliśmy niejako symbolem. Mianowicie chcieli nam wbić w społeczną świadomość na zawsze, chcieli uczynić ją symbolem dramatu smoleńskiego, tak aby nikt nie miał wątpliwości, że brzoza o średnicy 30-40 cm zniszczyła samolot 70, czy 80 tonowy. Samolot, którego skrzydło miało trzy wielkie, potężne dźwigary i właśnie ta brzoza doprowadziła do największej tragedii, jako skutek niekompetencji pilotów, arogancji samego prezydenta Kaczyńskiego, który dążył za wszelką cenę, aby wylądować. Oczywiście piloci bardzo się go bali, słuchali i wszystko mu podporządkowali. Ta narracja bez brzozy nie byłaby możliwa - mówił marszałek senior.
– Co ciekawe bliższa analiza przebiegu wydarzeń pokazuje, że to jest narracja, która została stworzona i ukształtowana nie pierwszego dnia, tylko chyba drugiego, albo trzeciego, chociaż chcę zwrócić uwagę na bardzo ciekawy element, mający swoje polskie korzenie - kontynuował.
– Mianowicie pan Sikorski, ówczesny minister spraw zagranicznych już piętnaście, dwadzieścia minut po katastrofie wiedział, że to uderzenie w brzozę doprowadziło do katastrofy i to powtarzał. Ciekawe skąd on mógł to wiedzieć, skoro nie wiedział tego jeszcze dwanaście godzin później pan Putin. W pierwszej relacji, jaką przedstawił premierowi Tuskowi, brzozy w ogóle nie było i można to zobaczyć na relacji fimlowej - powiedział Antoni Macierewicz.
ZAPRASZAMY DO OBEJRZENIA CAŁEGO ODCINKA PROGRAMU "10.04.2010 fakty"