– Słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego to niesłychanie brutalny atak na obrońców demokracji i obywateli oszukiwanych przez nieodpowiedzialne działania PKW – uznał w Telewizji Republika Antoni Macierewicz.
W ten sposób wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości skomentował słowa prezydenta, który po spotkaniu z prezesami Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego nazwał "odmętami szaleństwa lansowanie szkodliwej tezy o powtórzeniu wyborów".
– To niebywała wypowiedź, bo współodpowiedzialność za chaos powyborczy ponosi właśnie Komorowski, ponieważ od miesięcy wiadomo było, że liczenie głosów tak się skończy. O lukach w elektronicznym systemie alarmowały niezależne media, w tym Telewizja Republika, mieliśmy raport prof. Urbanowicza, a na tydzień przed wyborami ABW zamieściła komunikat, że system do liczenia głosów jest podatny na ataki z zewnątrz – przypomniał Macierewicz.
– Prezydent, mając wokół siebie specjalistów z Wojskowej Akademii Technicznej, z urzędu ma obowiązek nadzorować bezpieczeństwo państwa, w tym teleinformatyczne i wiedział lub miał obowiązek wiedzieć, co się będzie działo – dodał wiceprezes PiS.
Jak powiedział, Polacy są świadomie oszukiwani błędnymi komunikatami PKW. Podał w tym kontekście przykład województwa świętokrzyskiego – PKW publikując cząstkowe wyniki wyborów, podała również te dotyczące sejmiku tego właśnie województwa. Jak jednak zapewniał przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Kielcach Jan Klocek, żadnych wyników do Warszawy nie wysyłał, ponieważ sam jeszcze ich nie otrzymał.
– Gdy w takiej sytuacji szefowie klubów parlamentarnych mówią, że trzeba znaleźć rozwiązanie i powtórzyć wybory, a podkreślam że nie chodzi o całe wybory ale o te do sejmików i rad powiatowych, a prezydent, zamiast pomóc znaleźć rozwiązanie, atakuje tych, którzy stoją po stronie oszukiwanych obywateli, to trzeba się zastanowić, gdzie jest prawdziwe źródło ataku Komorowskiego na praworządność – dodał Macierewicz.
Zwrócił również uwagę, że manipulacje przy wyborach mogą odbywać się nawet w obecnej chwili. – Nie mamy żadnych gwarancji, co się w tej chwili z kartami z naszymi głosami dzieje. Wiem, że zdarza się tak, że karty są przenoszone z miejsca na miejsce; wiem, że wiele z tych głosów zostało oddanych w wyniku przekupstwa. Zatem samo ręczne ich przeliczenie nie jest rozwiązaniem wystarczającym. Stąd postulujemy przegłosowanie uchwały, która zobowiąże PKW do przeprowadzenie wyborów jeszcze raz – wyjaśnił polityk.
Macierewicz zaskoczony jest również postawą ABW. – Wczorajsza wypowiedź rzecznika ABW, który zdystansował się od weryfikacji systemu PKW, kompletnie mnie zaskoczyła. Maciej Karczyński mówił, że ABW będzie reagowała dopiero w momencie, gdy dostanie zgłoszenie od PKW. To co najmniej dziwaczne – ocenił wiceszef PiS.
– Przecież ABW ma system Arakis, którzy weryfikuje wszystkie włamania do informatycznych sieci państwowych, a mamy oficjalne informacje nawet z PKW o szeregu włamań. I w systemie Arakis wszystkie nieuprawnione wejścia powinny być odzwierciedlone. I nagle przy braku działań ABW dowiadujemy się, że służba będzie reagować dopiero na wezwanie. Czy to znaczy, że Arakis też został zaatakowany? Jeśli tak, to jest gorzej niż myślimy, albo coś niepokojącego dzieje się w samej ABW – mówił dalej Macierewicz.
Zwrócił uwagę, że całe zamieszanie wokół liczenia głosów poprzedziła afera taśmowa, ale sprawę rozmyto, nie wyciągając żadnych konsekwencji. – Analogicznie jak w obecnej sytuacji, mieliśmy do czynienia z brakiem interwencji prezydenta – dodał.
Na koniec powiedział: "Nie chciałbym, żebyśmy wrócili do realiów PRL, gdzie o wolne wybory trzeba było walczyć".