– Zamiast dać do dyspozycji cały aparat administracyjny, by sprawdzić, czy wybory nie zostały zafałszowane, premier Ewa Kopacz deklaruje, że na taką weryfikację nie pozwoli. Podobnie wypowiada się prezydent Bronisław Komorowski. To stawianie się ponad prawem – mówił w Telewizji Republika wiceprezes PiS Antoni Macierewicz.
Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu prezydent kwestionowanie uczciwości wyborów samorządowych nazwał odmętem szaleństwa. – Kontestowanie wyników wyborów przez liderów opozycji, to próba niszczenia fundamentów demokracji – wtórowała mu premier Ewa Kopacz na warszawskiej, niedzielnej konwencji PO.
– To próba zablokowania weryfikacji wyników wyborów, a domaganie się weryfikacji jest jak najbardziej słuszne, bo skala fałszerstw przy liczeniu głosów w tych wyborach była ogromna – ocenił Macierewicz.
Jego partia stoi na stanowisku, że wybory należy powtórzyć. – Wszędzie, gdzie liczba głosów nieważnych przekroczyła 15 proc., wybory muszą zostać powtórzone. Chodzi przede wszystkim o wybory do sejmików wojewódzkich, bo tu mamy najwięcej dowodów na nieprawidłowości – dodał.
Odpowiadając na zarzuty konstytucjonalistów, że domaganie się powtórnych wyborów przeczy ustawie zasadniczej, Macierewicz wyjaśnił: "To, że sądy rozstrzygają wyniki wyborów, jest wynikiem ustawy sejmowej. Nie wynika to ani z konstytucji, ani ze zwyczaju. Zatem można ustawą to zmienić".
– Na razie mamy taki mechanizm, jaki mamy, czyli samorządy się zbierają i uchwałą decydują o samorozwiązaniu i można przeprowadzić wybory samorządowe jeszcze raz – wyjaśnił.
Pytany o to, co będzie, jeśli wybory zostaną powtórzone, a wynik będzie niekorzystny dla PiS, Macierewicz powiedział: "Wówczas przegraną przyjmiemy z szacunkiem i godnością. Wybory można przecież przegrać, ale na pewno nie można ich fałszować".