Od 2008 roku wszystkie dokumenty, o których pisze „Wprost”, znajdują się w dwóch miejscach. Posiada je prezydent Bronisław Komorowski i Kontrwywiad. Jeżeli nastąpił wyciek, to jego źródła trzeba szukać właśnie w tych miejscach – mówił na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz.
Antoni Macierewicz podkreślał, że materiały opublikowane przez tygodnik nie są prawdziwymi dokumentami. Twórcom artykułu zarzucał również niekompetencję i mylne łączenie faktów.
– To, co zostało zaprezentowane w publikacji, na pewno nie jest dokumentem WSI, to są wydruki, które nie mają cech dokumentu – podkreślał. – Publikacja zawiera wiele głupot i świadczy o niekompetencji autorów, którzy nie widzą, co było w aneksie i nie wiedzą jak działały służby WSI – mówił.
Zaznaczył jednak, że pozytywnym aspektem publikacji jest ujawnienie prawdy o błędach popełnianych przez WSI.
– Jest tam wiele informacji pokazujących niekompetencję WSI, warto się z nimi zapoznać – stwierdził. – Materiały pokazują przestępczą działalność Wsi w sposób dobitny – dodał.
Zdaniem Macierewicza, prezydent Komorowski liczy na to, że do momentu wyborów prezydenckich sprawa ucichnie, ponieważ obawia się powiązań swojej osoby z tym, co dzieje się wokół WSI.
– Jeżeli prezydent Komorowski myśli, że w ten sposób sprawa zostanie rozładowana to głęboko się myli – podkreślił. – Widać, że prezydent się boi. Nie mam wątpliwości, że widać dużą nerwowość po jego stronie, może myśli, że dokumenty wyciekły z jego kancelarii – zakładał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Ziemkiewicz: Tekst "Wprost" o Komorowskim i WSI może być kontrolowaną eksplozją
"Masa": Macierewicz mówił, że WSI jest jak gangrena. I się nie pomylił