Jutro w Gdyni minister Antoni Macierewicz zaprezentuje śmigłowce ratownicze Anakonda, które przeszły głęboką modernizację wykonaną przez PZL Świdnik. – Zaprezentujemy nasze najnowsze osiągnięcie modernizacyjno-produkcyjne, czyli nowoczesne śmigłowce ratownictwa morskiego Anakonda. Nie do końca rozumiem skąd w ostatnim czasie znalazły się niepokojące wypowiedzi odnośnie Anakond – powiedział dzisiaj, podczas spotkania z dziennikarzami, minister Antoni Macierewicz.
– Te śmigłowce mają z punktu widzenia niektórych środowisk i lobby bardzo dużą wadę – są w całości polskiej produkcji. Zarówno w kwestii produkcji, konstrukcji, modernizacji i wyposażenia. Aktualnie lata pięć Anakond i kończy się modernizacja kolejnych trzech. One wypełniają tę lukę, która była powodem pewnego kryzysu śmigłowcowego jeśli chodzi o ratownictwo morskie w Polsce. To realizacja zapowiedzi, które były przeze mnie formułowane, a które były atakowane i krytykowane. Nie wyczerpuje to w żaden sposób programu związanego z nabywaniem śmigłowców. Kontrakt na śmigłowce zarówno uderzeniowe jak i śmigłowce związane z ratownictwem morskim i zwalczaniem łodzi podwodnych jest kontraktem, który będzie realizowany. Oferty mają być przedstawione w grudniu lub styczniu. Opinia wszystkich fachowców odnośnie Anakondy jest tak wysoka, że MON położy większy nacisk na pozyskiwanie ich w Świdniku, ze względu na to, że to w pełni polski produkt i nie odstępuje od zagranicznych. Po zrealizowaniu programu Anakond i po rychłym wyborze oferentów zagranicznych ośmiu śmigłowców, a potem czterech następnych jeśli chodzi o zwalczanie okrętów morskich, główny nacisk zostanie położony na nabycie śmigłowców uderzeniowych. Te rozmowy prowadzi Inspektorat Uzbrojenia, ale i osobiście w nich uczestniczę. Rozmowy zostały rozpoczęte w Waszyngtonie, ale to nie przesądza wykonawcy. Z punktu widzenia sił zbrojnych uważamy ten program za najważniejszy – dodaje minister obrony narodowej.
"Rozmawialiśmy też o pozyskaniu pocisków manewrujących Tomahawk"
Śmigłowce uderzeniowe są częścią większego planu, którego kolejnym elementem są m.in. okręty podwodne uzbrojone w rakiety manewrujące. – Jesteśmy nastawieni na maksymalne zwiększenie potencjału uderzeniowego, tak żebyśmy mogli stworzyć nasz system anty-dostępowy. Te sformułowanie zostało stworzone 10 lat temu, w związku z taktyką, wprowadzoną przez Federację Rosyjską, która tak pokryła zdolnościami uderzeniowymi swoje przedpole, że w dużym stopniu umożliwiła dostęp do własnych granic. Chcemy odwrócić tę tendencję, dlatego też chcemy, żeby okręty podwodne miały rakiety manewrujące. Długotrwałość dyskusji nad tym, jeszcze przed rządami Prawa i Sprawiedliwości była dla mnie zaskakująca. Szefowie Marynarki Wojennej, jak i MON nie chcieli zamówić tego typu okrętu, który jest wyposażony w zdolność użycia rakiet manewrujących. To był powód dla którego program Orka trwał tak długo i dopiero w tym roku zostanie wybrany koproducent. Mamy trzech rozmówców – firma Saab szwedzka, firma Naval francuska TKMS niemiecka. W Waszyngtonie rozmawialiśmy też o pozyskaniu pocisków manewrujących Tomahawk, niezależnie od tego, czy będą one wykorzystywane w okrętach podwodnych, ale nie jest to nasz jedyny rozmówca – zakończył minister Macierewicz.