– Co nie zostało zniszczone w Rosji zostało dopełnione w Polsce, teraz nie można winy zrzucić na pilotów. Dowód jakim miało być nagranie z JAKa -40 zostało uszkodzone. W czasie czynności kopiowania zerwał się drut magnetyczny, który rejestrował przebieg lotu. Ten oryginał istniał jeszcze wieczorem 10 kwietnia, wtedy to ś. p. por. Muś w rozmowie z prokuraturą mówił o pozwoleniu na zejście do 50m. Do uszkodzenia musiało dojść między prokuraturą a służbami specjalnymi – mówił Antoni Macierewicz na antenie Telewizji Republika.
Minister Macierewicz zastanawiał się dlaczego prokuratura nie wszczęła postępowania w sprawie zniszczenia materiału dowodowego, jakim było nagranie z magnetofonu drutowego z JAKa– 40, który wylądował na smoleńskim lotnisku przed samolotem prezydenckim.
– To był dowód, który znajdował się pod opieką prokuratury, a później służb specjalnych. Do zniszczenia materiału dowodowego musiało dojść pomiędzy tymi instytucjami. Oczywiście takie sytuacje mogą się zdarzyć, chociaż nie powinny. Martwi mnie jednak fakt, że nie zostało wszczęte w tej sprawie postępowanie, bo przecież można domniemywać przestępstwo – komentował.
"W to matactwo uwikłane wiele osób i wiele instytucji"
Jak podkreślał Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie pracował na kopiach, w obawie przed insynuacjami instytut opublikował zdjęcia tych dwóch płyt z nagraniami. Według Macierewicza może być próbą odcięcia się od podejrzeń, jakoby dysponowali oryginałem.
– Obawiam się, ze to są złe wiadomości, w to matactwo uwikłane wiele osób i wiele instytucji – tłumaczył.
"Opinia publiczna została oszukana"
Zapewniał, że zespół do badań katastrofy zgłosi się z prośba o podjęcie śledztwa w sprawie zniszczenia materiału dowodowego, aby wyjaśnione zostały jego okoliczności.
Dodał, że opinia publiczna została oszukana, bo to co opublikowała prokuratura, to mieszanka rozmów pomiędzy IŁEM a wieżą, zapisu rozmów z wieży i rozmów z JAKA-40. To mniej niż 1/3 całego zapisu. Jak twierdzi – Po pierwsze został on przemieszany z materiałami z wieży, po drugie został urwany w momencie, gdy zaczynają się rozmowy z IŁ na temat 50 m. To niebywała operacja – mówił.
Pytany o wartość materiałów dowodowych jakie znajdują się w Polsce przyznał, że trudno to ocenić.
– Dopóki nie będzie całości materiału, ekspertyzy tego, ile danych utraciliśmy przez zniszczenie materiału dowodowego, ocena wiarygodności i wartości jest bardzo trudna – powiedział.
CZYTAJ TAKŻE:
Macierewicz: prokuratura broni interesów Rosji kosztem honoru polskich pilotów