Nocne kluby, w których bywają prominentni politycy Platformy Obywatelskiej, narkotyki, duże pieniądze, handel ludźmi pod pozorem pracy hostess, tajemnicza śmierć młodej dziewczyny w Karpaczu – to tylko niektóre wątki pojawiające się w sprawie Magdaleny Żuk, która tragicznie zginęła w Egipcie. Teraz zarówno jej najbliższych znajomych, jak i całe środowisko prześwietla specjalnie powołany zespół złożony m.in. z oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego Policji - pisze dziennikarka śledcza "Gazety Polskiej" i Telewizji Republika Magda Groń.
Po co Magdalena Żuk naprawdę pojechała do Egiptu i dlaczego jej zachowanie po przylocie diametralnie się zmieniło? – to dwie najważniejsze kwestie, z jakimi muszą zmierzyć się śledczy wyjaśniający tę tragiczną historię.
Wątpliwości
27-letnia Magdalena Żuk poleciała do egipskiego kurortu Marsa Alam 25 kwietnia. Miała tam być ze swoim chłopakiem Marcusem – wyjazd miał być dla niego niespodzianką. Dopiero w dniu wyjazdu zorientowali się, że chłopakowi kończy się ważność paszportu i dlatego kobieta pojechała sama. Po dwóch dniach Magdalena Żuk bardzo źle się poczuła i zaplanowano jej powrót do kraju. Ale ze względu na pogarszający się stan zdrowia zamiast do Polski, trafiła do szpitala. Wówczas do Egiptu poleciał po nią kolega jej chłopaka, ale na miejscu dowiedział się, że Magdalena Żuk już nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń, jakich doznała, rzekomo wyskakując z okna w szpitalu, w którym przebywała uprzednio, w kurorcie Marsa Alam. Ta wersja wydarzeń, która pojawiła się po jej śmierci, staje się coraz mniej wiarygodna. Mnożą się wątpliwości m.in. związane z filmem, na którym widać, jak partner Magdaleny Żuk próbuje rozmawiać z nią przez telefon. Dziewczyna jest wystraszona, nie trzyma sama telefonu, a w tle słychać rozmowy po arabsku. Mówi, że już stąd nie wróci, i prosi chłopaka, żeby ją zabrał. Mówi również: „Oni mają tu różne sztuczki”.
Wątpliwości dotyczą także stanu zdrowia Magdaleny. Kilka dni temu TVP Info dotarło do taśm monitoringu szpitala w Marsa-Alam. Kamery uchwyciły moment, gdy Polka nie miała nawet siły, by wejść do sali. Tymczasem kilka godzin później zarejestrowały jej próbę ucieczki przed personelem medycznym lecznicy.
Według niektórych źródeł Magdalena Żuk w rozmowie telefonicznej ze swoją przyjaciółką miała mówić, że najwyraźniej ktoś dosypuje jej czegoś do drinków.
Dziewczyna była lubiana przez znajomych. Jak podkreślają, była bardzo pogodna, wesoła i absolutnie nie wierzą w jej samobójstwo. Pracowała jako kosmetyczka, była tancerką.
Tropy
W sprawę zaangażowała się Prokuratura Krajowa – nad wyjaśnieniem okoliczności śmierci Magdaleny Żuk pracuje specjalny zespół, w skład którego wchodzą m.in. oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego Policji. Jak nam mówi jedna z osób pracujących nad sprawą – chodzi przede wszystkim o prześwietlenie całego środowiska Magdaleny Żuk: jej bliskich i dalszych znajomych, kontakty służbowe, rozmowy i ostatnie wyjazdy za granicę. Pod uwagę brana jest międzynarodowa grupa przestępcza handlująca ludźmi, narkotykami, zajmująca się przemytnictwem i sutenerstwem.
Dodajmy, że na niektórych stronach internetowych znajdują się oferty pracy w Egipcie dla hostess, animatorów i opiekunek z Polski. Z ogłoszeń trudno wywnioskować, o jaki charakter pracy dokładnie chodzi. Często dotyczą one regionu, do którego pojechała Magdalena Żuk.
Wśród informacji sprawdzanych przez śledczych pojawia się także wątek znanych wrocławskich klubów nocnych, do których oprócz bogatych obcokrajowców przychodzą także politycy i biznesmeni ze środowiska Platformy Obywatelskiej. Jak mówią nasi rozmówcy, we wrocławskich klubach nocnych takich jak Grey czy Cherry widywani są na przykład były senator Tomasz Misiak z PO i Tomasz Hanczarek, radny miejski z Nowoczesnej. A to właśnie media sprzyjające PO lansowały pogląd, że Magdalena Żuk zwyczajnie zwariowała, choć jak relacjonuje rodzina, nigdy wcześniej nie miała zaburzeń. – Chcielibyśmy, żeby ludzie przestali robić z niej psychicznie chorą. Nigdy nie zachowywała się w taki sposób, jak to widzieliśmy na filmie – powiedziała TVP Info siostra Magdy Żuk.
O tragicznym zdarzeniu w Egipcie i jednym z wrocławskich klubów nocnych mówił na antenie Telewizji Republika publicysta Witold Gadowski. – Przez kilka dni śledziłem informacje na ten temat i myślałem, że jest to nieszczęśliwe zdarzenie. Otrzymałem jednak – z wiarygodnych źródeł – wiadomość, że towarzystwo tej pani, podobnie jak ona sama, jest związane z nocnym klubem wrocławskim, bardzo rozwiązłym. Taka młoda śmietanka Wrocławia, i nie tylko – wyjaśnił Witold Gadowski. Napisał też na Twitterze: „Uuu, sprawa pani Magdy Żuk zahacza o klub >>Grey<<. Proszę o info, sprawa jest poważniejsza, niż się wydawało. Politycy, islamiści, Wrocław...”.
Ekskluzywne kluby nocne we Wrocławiu chwalą się na swoich stronach internetowych „dyskrecją” i specjalnymi VIProomami, w których można poczuć się „komfortowo”, umieszczane są też zdjęcia atrakcyjnych, skąpo ubranych hostess. W niektórych takich pokojach w łazienkach, oprócz toalet, są także prysznice. Część wrocławskich klubów nocnych należy do grupy tych samych właścicieli, którzy oficjalnie nie występują w aktach KRS i w ewidencji działalności gospodarczej. Wiadomo o nich tyle, że swoje pierwsze nielegalne interesy otwierali we Wrocławiu jeszcze w latach 90. Kluby przeznaczone są dla bogatych klientów – szczególnie mile widziani są goście z zagranicy. Także pochodzenia arabskiego. Można w nich również zobaczyć wyjątkowe „taneczno-artystyczne” show.
Sprawę powierzono Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze. Jej przedstawiciel wraz z biegłym z zakresu medycyny sądowej poleciał do Egiptu. Wstępnie przyjęta przez prokuraturę kwalifikacja prawna czynu stanowiącego podstawę wszczęcia śledztwa w tej sprawie to zabójstwo, ale w zależności od poczynionych ustaleń może ona ulec zmianie.
Nadzór zwierzchni nad śledztwem w sprawie Magdaleny Żuk objęła także Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Jej szef, Piotr Kowalczyk, w rozmowie z „Gazetą Polską” powiedział, że wszystkie poruszane okoliczności, także te medialne, będą bardzo dokładnie sprawdzane przez doświadczonych śledczych. Na analizę toksykologiczną, która ma być przeprowadzona z próbek krwi Magdaleny Żuk pobranych w Egipcie, trzeba będzie jeszcze poczekać. W tej chwili prokuratorzy dysponują wynikami sekcji związanymi z obrażeniami ciała.
Ponadto na prośbę ministra Zbigniewa Ziobry prokurator generalny Egiptu Nabil Ahmed Sadek objął osobistym nadzorem postępowanie w sprawie śmierci Magdaleny Żuk, które prowadzą także śledczy w Egipcie.
„Samobójstwo”
W sprawie jest także jeszcze jeden bardzo ważny element. Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze zdecydowała się na ponowną analizę akt dotyczących rzekomo samobójczej śmierci 30-letniej Karoliny. Chodzi o głośną sprawę ze stycznia ubiegłego roku. Karolina i Magda miały wspólnych znajomych. W obu sprawach pojawiają się nazwiska tych samych mężczyzn. Przypomnijmy: Karolina K. miała popełnić samobójstwo w pokoju hotelowym w Karpaczu, gdzie przebywała ze znajomymi. Wówczas prokuratura umorzyła śledztwo, ponieważ nie znaleziono dowodu na udział osób trzecich. Z hotelowego pokoju miało natomiast zniknąć kilkaset tysięcy złotych. W samobójstwo dziewczyny do tej pory nie wierzy jej rodzina. Jak informowała, Karolina robiła karierę za granicą, kupiła nawet mieszkanie w Londynie, świetnie się jej wiodło. Matka dziewczyny twierdziła w mediach, że jej znajomi „zaczęli mieć na nią bardzo zły wpływ”. – Mówiła, że się ich boi. Że boi się, że coś zrobią jej albo nam – relacjonowała. Z kolei „Wydarzenia” przytoczyły rozmowę z matką Karoliny K., która potwierdziła, że jej córka znała chłopaka Magdaleny Żuk. – Chodzili razem na dyskoteki – przyznała kobieta.
Według niektórych wersji Karolina K. tuż przed śmiercią, wychodząc z psem na spacer, miała się zachowywać podobnie jak Magdalena Żuk. Ledwo trzymała się na nogach, a jej zachowanie określano jako „dziwne”.
Rutkowski
Zarówno w sprawę Katarzyny K., jak i Magdaleny Żuk zaangażował się Krzysztof Rutkowski. Oprócz tego, że kojarzony jest ze środowiskiem dawnego SLD i telewizji TVN, jest także związany z Dolnym Śląskiem. To właśnie w tym województwie kupił sobie niedawno pałac z przylegającym do niego zabytkowym parkiem. Posiadłość sprzedała mu poprzednia właścicielka, która przez lata nie interesowała się losami obiektu, a przed rosnącymi długami ukryła się w Wielkiej Brytanii. Inny pałac Rutkowski posiada pod Łodzią.
W sprawie Magdaleny Żuk informował on, że kobieta już w drodze na lotnisko była bardzo agresywna i uszkodziła samochód, którym była wieziona. Dodajmy, że do Egiptu pojechała m.in. partnerka Krzysztofa Rutkowskiego, by „wyjaśniać” sprawę. „Pozdrawiam Was z hotelu, w którym gościła śp. Madzia” – napisała i zamieściła na Instagramie zdjęcia przy basenie. Czy Krzysztof Rutkowski faktycznie pomaga wyjaśnić to śledztwo? Internauci są innego zdania. Działania jego i jego partnerki spotkały się z lawiną krytyki.
– Okazuje się, że wyjaśnienie tej sprawy może leżeć nie w Egipcie, lecz w Polsce, we Wrocławiu. Tam od dawna istniał układ między STASI a obecną elitą rządzącą we Wrocławiu, który jest szczególnym miastem. Tam się krzyżują pewne wpływy plus udział pana Rutkowskiego, który zawsze uczestniczy w sprawach, które potem nie są rozwikłane, na przykład sprawa państwa Olewników – powiedział Witold Gadowski w Telewizji Republika.
Wśród ostatnich głośnych spraw, w których brał udział Rutkowski, była zagadkowa śmierć Ewy Tylman.
Krzysztof Rutkowski – były funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej i ZOMO – nie ma licencji detektywistycznej. Ciążą na nim prawomocne wyroki – m.in. za udział w mafii paliwowej.
Detektywi na tropie
Śledztwo prowadzi także biuro detektywistyczne „Lampart”. Jak powiedzieli nam jego przedstawiciele, chcą tę sprawę doprowadzić do finału. Do ich biura wciąż wpływają nowe informacje, które są dokładnie weryfikowane i być może ujawnią wkrótce kolejne okoliczności.
Tymczasem na swoim profilu Facebook napisali: „Wedle naszych precyzyjnych ustaleń, wszystko zaczęło się, kiedy Magda została zwabiona przez mężczyznę, którego zadaniem było doprowadzić do silnej więzi emocjonalnej między nimi. Kiedy to nastąpiło w ciągu kilku miesięcy, otrzymała od niego i osób z najbliższego grona wspólnych przyjaciół pewną propozycję. Nie mogła ona natomiast powiedzieć prawdy rodzicom, ponieważ została namówiona przez osoby przebywające z nią w bliskim kontakcie towarzyskim na dobrowolny wyjazd do Egiptu na mocy obietnicy zarobienia dużych pieniędzy jako tzw. dziewczyna do towarzystwa. Zjawisko jest częste, zaś tego rodzaju wyjazdy organizowane są masowo przez różne agencje pośredniczące (funkcjonujące pod przykrywką w ramach agencji modelingowych i hostess), gdzie bardzo wiele dziewczyn masowo jeździ do krajów arabskich i Japonii oraz innych (w zależności od tego, gdzie zostaną >>zamówione<<), świadcząc usługi >>dziewczyn do towarzystwa<<. Tym, które mają pewne obawy, obiecuje się dodatkowo, iż świadczone przez nie usługi nie mają tła erotycznego i nie będą one wykorzystywane seksualnie, co dopiero później mimowolnie nabiera owych barw, kiedy dziewczyny nie mogą się już wycofać, ponieważ są szantażowane materiałami zebranymi podczas świadczenia ich usług lub podawane im są silnie uzależniające narkotyki, gdzie z czasem groźba odmowy ich podania sprawia, że dziewczyny stają się bezwzględnie posłuszne. Prawdopodobne jest również, że niekiedy grupa przestępcza dokonuje różnego rodzaju makabrycznych przestępstw na oczach innych koleżanek celem pokazania im, że z nimi stanie się to samo, jeśli będą sprawiały kłopoty. W przypadku Magdy, zaraz po jej przylocie doszło do różnych zdarzeń, w wyniku których dziewczyna przeraziła się, spanikowała i chciała się wycofać, ponieważ nie spodziewała się takiego obrotu spraw. W wyniku jej paniki wszystko potoczyło się w zupełnie inny sposób, niż zaplanowane to było szablonowo przez grupę przestępczą. Magda od samego początku i przez cały czas była pilotowana – jeszcze na długo przed samym wyjazdem, najprawdopodobniej przez osoby przez nas wytypowane w wyniku śledztwa wywiadowczego. Osoby te przez cały czas miały kontrolę i wiedzę na temat tego, w jakim naprawdę celu Magda udaje się do Egiptu oraz gdzie jest, co robi i z kim się spotyka. Wszystko, co stało się później, było natomiast wynikiem działań chaotycznych, aby za wszelką cenę nie dopuścić do powrotu Magdy do kraju, w wyniku czego grupa przestępcza popełniła wiele błędów, szykując na szybko alibi w sposób nieprzemyślany, niedbały i desperacki. Błędy te pozwoliły nam na podjęcie próby rekonstrukcji powiązań wynikających z masowych działań międzynarodowej organizacji przestępczej sterowanej przez Polaków i kilku cudzoziemców, działających operacyjnie z minimum trzech niezależnych miast w Polsce”.
Chłopak w TVN
Marcus, chłopak Magdaleny Żuk, wystąpił w TVN i przedstawił swoją wersję zdarzeń. Zapewnił, że nie poleciał do Egiptu, bo o wycieczce dowiedział się w dniu wylotu. Magdalena chciała zrobić mu niespodziankę, ale okazało się, że on nie może lecieć, ponieważ jego paszport tracił ważność. – Zastanawia mnie, dlaczego to stało się w szpitalu, w bezpiecznym miejscu, gdzie powinna mieć opiekę. Skoro dostawaliśmy tak niepokojące informacje, to osoby na miejscu powinny na Magdę zwrócić szczególną uwagę. Nie mam żalu ani pretensji. Natomiast jest mi bardzo przykro – stwierdził w rozmowie z reporterem TVN. I dodał, że Magdalena była bardzo zdrową, energiczną i uśmiechniętą osobą i nie wie, co mogło stać się na miejscu w Egipcie. – W środę, 26 kwietnia, zaczęło dziać się coś niepokojącego – wyjaśniał. – Mówiła, żebym poprosił recepcję o sprawdzenie tego, co dzieje się wokół jej pokoju. Twierdziła, że słyszy hałasy. Zaniosła telefon recepcjoniście. Rozmawiałem z nim. Miał sprawdzić, czy wszystko jest OK. Później Magda powiedziała, że jest w porządku – dodaje.
Polka miała także „zrobić coś niepokojącego”, jednak Marcus nie podał szczegółów. – Miała przylecieć w sobotę. Widziałem ją w drodze na lotnisko, tam również nie wyglądała dobrze, ale kojarzyła, z kim rozmawia. Mówiła, że chce wracać. Rezydent przekazał mi, że lekarz nie zgodził się na lot Madzi, bo była bardzo słaba – powiedział i podkreślił, że do tej pory nikt mu nie wspominał o jej agresywnym zachowaniu.
Niektórzy komentatorzy twierdzili, że chłopak szuka sobie w ten sposób alibi. Mecenas Łukasz Frankiewicz, pełnomocnik Markusa, zapowiedział jednak, że jego klient będzie występował na drodze cywilnej przeciwko tym, którzy szkalują jego dobre imię, sugerując, że ma coś wspólnego ze śmiercią Magdaleny Żuk.
____
Nowe wydanie "Gazety Polskiej" już jutro w kioskach! Serdecznie polecamy!https://t.co/O