MOCNE! "GP": Niemieckie media jak agentura wpływu
Ujawnione niedawno nagranie rozmowy Waldemara Pawlaka i milionera Michała Sołowowa wskazuje, jak wielki wpływ miały niemieckie media w Polsce na decyzje polityczne Donalda Tuska. Niewykluczone, że była to presja Angeli Merkel. Koncern medialny Axel Springer, o którym mówił Pawlak, jest bowiem bezpośrednio powiązany ze środowiskiem politycznym niemieckiej kanclerz - pisze Grzegorz Wierzchołowski w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".
Fragment:
Niemcy sobie kupili – przez inwestycję w Axel Springer – »Fakt«, »Newsweek«, Onet. To są przykłady, gdzie ja mogę jednak powiedzieć, że na Tuska większy wpływ ma artykuł w »Fakcie« niż opinia Konfederacji Pracodawców czy Komisji Trójstronnej” – stwierdził na nagraniu zarejestrowanym w jednej z warszawskich restauracji Waldemar Pawlak. Były wicepremier w rządzie Donalda Tuska dodał: „Premier się bardziej przejmuje, że mu zrobią koło pióra w gazecie czy w telewizji niż tym, że np. nie przygotuje dobrych regulacji”.
„To porażająca taśma, która wyjaśnia, dlaczego premier Mateusz Morawiecki, rząd i PiS są tak wściekle atakowani przez niemieckie media” – skomentowała nagranie rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Pani Springer i pan Merkel
Słowa Pawlaka rzucają nowe światło nie tylko na obecne ataki na rząd, ale i na sławetną instrukcję z 2017 r. autorstwa Marka Dekana, szefa niemiecko-szwajcarskiego koncernu medialnego Ringier Axel Springer. Pouczył on w niej podległych mu dziennikarzy, jak powinni oceniać rządzących Polską. W liście ostro też skrytykował rząd Beaty Szydło za brak poparcia dla Donalda Tuska w wyborze na szefa Rady Europejskiej. Dekan pisał do pracowników koncernu: „Razem z Tuskiem wygrali Polacy – wszyscy ci, którzy są dumni z przynależności do Unii Europejskiej (...). Co do przegranych w tym starciu, to obok Jarosława Kaczyńskiego znalazła się dobra reputacja Polski jako rzetelnego partnera”. I wyjaśniał: „W nadchodzącym czasie na autostradzie unijnej integracji pojawia się nie tylko pas szybkiego i wolnego ruchu, ale też parking. I to jest właśnie moment, gdy do gry włączają się wolne media, tak jak my (...)większość naszych czytelników i użytkowników należy do tej miażdżącej większości, która popiera członkostwo Polski w UE. Podpowiedzmy im, co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu”.
Wytyczne Dekana nie powinny dziwić: wydawnictwo Axel Springer ma ścisłe związki ze środowiskiem niemieckiej chadecji, wokół którego od zawsze orbitowali gdańscy liberałowie Tuska. Dość powiedzieć, że Friede Springer (wdowa po Axelu Springerze, która odziedziczyła po nim udziały w wydawnictwie) jest przyjaciółką Angeli Merkel i członkiem jej partii CDU. Jako reprezentantka ugrupowania Merkel, Springer kilkakrotnie wchodziła np. w skład Zgromadzenia Federalnego, niemieckiego organu konstytucyjnego obradującego w celu wyboru prezydenta Republiki Federalnej Niemiec. Z kolei w siedmioosobowej radzie powierniczej Fundacji Friede Springer znajdujemy Horsta Köhlera, byłego prezydenta Niemiec z CDU, oraz Joachima Sauera, męża Angeli Merkel.
To właśnie o Friede Springer rozmawiali w kwietniu 2014 r. według innej, ujawnionej dużo wcześniej taśmie Paweł Graś i Jan Kulczyk. Zastanawiali się wówczas, jak poradzić sobie z ówczesnym naczelnym „Faktu” Grzegorzem Jankowskim, któremu Graś zarzucał bycie „pisiorem”. Kulczyk obiecywał interwencję u Springer: „Słuchaj, ja rozeznam, wiesz, ja mam takiego faceta, który wiesz, jest tam u nas w grupie, on jest senatorem i jest adwokatem. Ja tą... u niego dwa razy widziałem tą Springerową. Wiesz? [...] Ja spróbuję... to jest sprawa pilna, szybko ja nie jestem w stanie, ale spróbuje się, wiesz, tak z nią zaprzyjaźnić, ona nawet taka stara, brzydka baba, że jeszcze była... to jest przyjemność zjedzenia kolacji, a tak wiesz to... Wiesz, ja spróbuję”. Kilka tygodni po rozmowie obu panów Grzegorz Jankowski stracił stanowisko.