"Dzisiaj, w 40. rocznicę Lubelskiego Lipca, my wolni Polacy składamy hołd uczestnikom tamtego zrywu" – napisał prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników uroczystości.
Protesty na Lubelszczyźnie poprzedziły strajki na Wybrzeżu i powstanie Solidarności. W ich rocznicę, w niedzielę na lubelskim dworcu kolejowym odprawiona została msza święta. Związkowcy, przedstawiciele władz, parlamentarzyści, samorządowcy złożyli kwiaty pod pomnikiem Doli Kolejarskiej w pobliżu dawnej lokomotywowni.
Prezydent Andrzej Duda, w liście skierowanym do uczestników uroczystości, wyraził podziękowanie uczestniczącym w lipcowych protestach w 1980 r. -"Dzisiaj, w 40. rocznicę Lubelskiego Lipca, my wolni Polacy składamy hołd uczestnikom tamtego zrywu. Jako prezydent Rzeczypospolitej z serca dziękuję za to, że dali państwo początek i przykład wielkiemu ruchowi społecznemu solidarności. Pochylam przed państwem głowę jako przed bohaterami naszej polskiej wolności" – napisał prezydent w liście odczytanym przez posła PiS Jana Mosińskiego.
Andrzej Duda podkreślił, że czyni to "w imieniu całego narodu, a zwłaszcza młodszych pokoleń". "Uważam, że naszą powinnością jest nieść dalej ideały roku 1980, budować silną, bezpieczną, sprawiedliwą, wolną Polskę. Pamiętać o zasługach poprzedników, szanować godność bliźnich i tak kształtować stosunki społeczne, by każdy miał udział w pomyślności naszej ojczyzny. Jestem przekonany, że jeżeli będziemy tak postępować, to należycie wypełnimy testament Lubelskiego Lipca" – napisał prezydent.
Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który uczestniczył w lubelskich uroczystościach, podkreślił, że protesty kolejarzy wymagały olbrzymiej odwagi, bo wszyscy mieli w pamięci wcześniejsze represje. - Nie było pewne, że ci, którzy idą na rozmowy z dyrekcjami przedsiębiorstw, wrócą do swoich koleżanek i kolegów, czy wrócą do domów, czy nie zaginie po nich ślad – powiedział Adamczyk.
- Odwaga, która w lipcu 1980 r. towarzyszyła tutaj nie tylko kolejarzom, ale też pracownikom wielu innych przedsiębiorstw, tysiącom strajkujących, tym, którzy podjęli się kierowania strajkiem, wyznaczania standardów dochodzenia do celu tego strajku, stała się podwaliną tego, co stało się w kolejnych tygodniach w Polsce. Lawina ruszyła z tego miejsca, przed Sierpniem był Lipiec – podkreślił - Adamczyk.
List od premiera Mateusza Morawieckiego przeczytał wicewojewoda lubelski Bolesław Gzik. "Mija 40 lat od strajku lubelskich kolejarzy, ale w naszej pamięci tamten zryw wciąż budzi emocje, wciąż jest bliski naszym sercom. Dzisiejsza rocznica to wielkie święto wolności i solidarności, to tryumf tych, którzy mieli odwagę przeciwstawić się opresyjnej władzy i walczyć o swoje prawa, by budować przestrzeń sprawiedliwości dla siebie i kolejnych pokoleń. Chylę czoła przed bohaterami tamtych dni" – napisał premier.
"Lubelski Lipiec poprzedził strajki na Wybrzeżu, które utorowały drogę do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność. Historia zaczęła się tutaj, najpierw w Świdniku, później w Lublinie. O świetnie przygotowanym i zorganizowanym proteście kolejarzy donosiły podziemne i zagraniczne media, przyłączały się do niego kolejne zakłady" – dodał Morawiecki.
List do uczestników uroczystości skierował też prezes PiS Jarosław Kaczyński. Przypomniał w nim, że w tym roku obchodzimy dwie ważne rocznice: 40. rocznicę wydarzeń prowadzących do powstania NSZZ Solidarność oraz 100. rocznicę zwycięstwa nad Rosją Sowiecką. "Przed stu laty na polach wielu bitew obroniliśmy ledwo co wywalczoną niepodległość, natomiast 40 lat temu dokonaliśmy milowego kroku w naszej drodze ku odzyskaniu wolności i załamaniu się porządku jałtańskiego" – napisał Kaczyński.
"Historyczne znaczenie Lubelskiego Lipca polega na tym, że wprowadził on nową jakość, nowy sposób walki o nasze prawa, który już wkrótce znakomicie zdał egzamin podczas strajków sierpniowych, z których zrodziła się Solidarność. Tę jak boleśnie pamiętamy zdusiła wraz z naszymi aspiracjami do godnego życia zbrodnia wprowadzenia stanu wojennego. Ale po niecałych 8 latach niezawisły polski duch znów zatryumfował" – dodał prezes PiS.
Kolejarze rozpoczęli protest 16 lipca 1980 r. w lokomotywowni, a potem zastrajkował cały węzeł. Ruch pociągów przez Lublin został zablokowany, a pociągi pasażerskie kończyły kursy pod miastem, skąd dowożono pasażerów komunikacją zastępczą.
Protesty w regionie rozpoczęły się 8 lipca w zakładach PZL Świdnik. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że "zaczęło się od kotleta". Strajki objęły ponad 150 zakładów pracy i kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Trwały do 25 lipca.
Po raz pierwszy w PRL protestujący robotnicy pozostali w swoich przedsiębiorstwach, negocjowali z władzami i podpisywali porozumienia. Żądali podwyżek płac, poprawy warunków pracy, lepszego zaopatrzenia, ale także m.in. pociągnięcia do odpowiedzialności winnych marnotrawstwa i nadużyć, ograniczenia biurokracji, nowych wyborów do władz związków zawodowych, wolnej prasy. Wkrótce po wygaśnięciu protestów na Lubelszczyźnie wybuchły strajki na Wybrzeżu, gdzie korzystano z lubelskich doświadczeń