W niektórych krajach wejście na murawę jest oznaczone przekreśloną czaszką z dwoma piszczelami. Oni nie wbiegli na murawę, żeby pobiegać, tylko żeby zaatakować ludzi po drugiej stronie – mówił na antenie Telewizji Republika były policjant Dariusz Loranty, podkreślajac, że policja zachowała się zgodnie z przepisami podczas zdarzenia w Knurowie.
Podczas zamieszek na meczu czwartej ligi w Knurowie policja użyła broni gładkolufowej. Kibicie rzucali kamieniami i petardami. Jeden z nich zmarł w szpitalu po tym jak gumowa kula trafiła go w szyję. CZYTAJ WIĘCEJ...
– Zabezpieczenie imprezy spoczywa na organizatorze – zaznaczał Loranty, dodając, że zarówno spiker, jak i policja przestrzegali kibiców przed konsekwencjami ich działań.
– Mieliśmy ostrzeżenia w wykonaniu spikera, pojawiła się też seria ostrzeżeń policji – mówił. – Policjanci pierwsze strzały oddają z hukowca, nie ma przypadku oddania pierwszych strzałów z broni gładkolufowej – dodał.
Apelował przy tym, żeby nie zwalać na policję winy za takie, a nie inne, procedury podtępowania w tego typu sytuacjach. – Działania policji reguluje Sejm, wystarczy, żeby ustawodawca zmienił przepisy. Ustawodawca założył takie możliwości, uznając, że to najlepsza metoda – stwierdził.
Tłumaczył również, że z broni gładkolufowej nie da się celować, ponieważ nie posiada ona możliwości technicznych ku temu, służy jedynie d odpychania przeciwnika.
– Ta broń nie posiada przyrządów celowniczych, ona służy do odstraszania. Nie wiemy, gdzie trafi nabój, tor lotu jest chaotyczny, nawet wiatr może go zmienić – wyjaśniał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kolejna noc zamieszek po śmierci kibica. Zatrzymano 30 osób
Zamieszki w Knurowie po śmierci kibica. Kilkunastu policjantów rannych