Kolejny raz reforma szpitali w martwym punkcie – nie chcą ryzykować przed wyborami

Po raz trzeci projekt reformy szpitalnictwa, przygotowany przez rząd, trafił do kosza. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, minister zdrowia Izabela Leszczyna nie potrafiła przekonać kolegów z "koalicji 13 grudnia" do swoich pomysłów. I choć projekt reformy od dawna budził kontrowersje, to nie sposób nie zauważyć, że decyzje rządu dotyczące opóźniania wprowadzenia zmian mogą mieć polityczny podtekst – szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich.
Dla tego rządu nie jest to priorytet
Po raz trzeci, w trakcie posiedzenia rządu Donalda Tuska, reforma szpitalnictwa została odłożona. Choć projekt był już wcześniej omawiany w Stałym Komitecie Rady Ministrów i wydawało się, że jego akceptacja jest tylko formalnością, ostatecznie nie udało się go przeforsować.
Zamiast działań na rzecz poprawy jakości opieki zdrowotnej, minister zdrowia Izabela Leszczyna musiała po raz kolejny uzasadniać brak postępów w reformie. Według nieoficjalnych informacji, o których pisze rynekzdrowia.pl, sporną kwestią w projekcie okazały się zmiany dotyczące zatrudnienia zagranicznych lekarzy.
Te zmiany, choć ważne, zdają się być tylko powierzchownym dodatkiem do bardziej kontrowersyjnych aspektów reformy. Minister Leszczyna, zanim jeszcze projekt trafił pod głosowanie, zaznaczyła, że nie wszystkie propozycje zawarte w ustawie mogą spotkać się z akceptacją koalicjantów. Szczególnie spornym punktem były kwestie dotyczące likwidacji oddziałów szpitalnych oraz zmiany struktury sieci szpitali, które w obecnej formie wydają się być „zabetonowane”.
Odkładanie reformy dla wygody wyborczej
Tym samym, reforma szpitali o której tak wiele mówili rządzący jeszcze w trakcie kampanii wyborczej, okazuje się nie być dla nich priorytetem. Być może dlatego, że zbliżają się wybory prezydenckie, a projekt zmian w systemie zdrowia, który może oznaczać likwidację wielu szpitalnych oddziałów, nie jest najdogodniejszym tematem tuż przed majowym głosowaniem.
Rząd najwyraźniej obawia się, że proponowane zmiany, które mogą dotknąć pacjentów i lekarzy, mogłyby wpłynąć na wyniki wyborów. Zamiast reform, które mogłyby poprawić jakość opieki, rząd decyduje się na polityczną grę, odsuwając temat zdrowia publicznego na dalszy plan.
Minister Leszczyna nie radzi sobie
Kolejną kwestią jest brak efektywności minister zdrowia, Izabeli Leszczyny, w zarządzaniu systemem zdrowia. Zaledwie kilka dni temu Sejm postanowił obniżyć składkę zdrowotną, co było kolejnym posunięciem propagandowym, mającym na celu zyskanie poparcia wyborców. W tym samym czasie, budżet Narodowego Funduszu Zdrowia zmaga się z deficytem 20 miliardów złotych, a sama Leszczyna wciąż nie potrafi zrealizować swoich zapowiedzi dotyczących reformy szpitalnictwa. Oczywiście głosowała za obniżeniem składki zdrowotnej.
Źródło: Republika, rynekzdrowia.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X